środa, 29 grudnia 2010

BEST OF 2010

Rok 2010 powoli przechodzi do historii. Czas więc na płytowy TOP TEN dwa tysiące TEN. Jako kryterium przyjmujemy jednak nie tylko rok wydania płyty ale również datę jej pojawienia się w moim odtwarzaczu. Dlatego też w zestawieniu znajdą się również dwie płyty z roku poprzedniego, na które wpadłem już po jego zakończeniu.

MIEJSCE 10: 
I BLAME COCOThe Constant     (ZOBACZ RECENZJĘ)

O to miejsce trwała bardzo zacięta walka. Ostatecznie bitwę rozstrzygnęły więzy rodzinne. Bo zestawienie bez CÓRKI STINGA to jak igłą bez nitki lub kebab na cienkim bez placka.

MIEJSCE 9:
KAREN ELSONThe Ghost Who Walks     (ZOBACZ RECENZJĘ)

Pani Karen Elson obdarzona jest naprawdę hipnotyzującym głosem. Jeśli to za mało aby zachęcić Was do posłuchania jej płyty dodam jeszcze, że to ŻONA JACKA WHITE’A !

MIEJSCE 8:
NO! NO! NO!No! No! No!     (ZOBACZ RECENZJĘ)

Na miejscu zespołu nazwałbym tą płytę cytując klasyka, czyli YES! YES! YES! Ten debiutancki projekt trzech panów, którzy prawdziwy debiut mają już dawno za sobą jest dużo lepszy niż promujące go single. Niestety nie wiem  czy panowie są mężami lub dziećmi kogoś znanego także w tym miejscu zaprzestanę chlubnej tradycji odwoływania się do rodzinnych korzeni nominowanych gwiazd.
                                                        
MIEJSCE 7:
MGMTCongratulations     (ZOBACZ RECENZJĘ)

Członkowie MGMT wybierając nazwę dal tego albumu przeczuwali chyba, że będzie się o niej mówić zdecydowanie zbyt mało. Pogratulowali sobie więc sami i słusznie bo „syndrom drugiej płyty” ominął ich szerokim łukiem.

MIEJSCE 6:
BIFFY CLYROOnly Revolutions     (ZOBACZ RECENZJĘ)

Kiedy ogłoszono występ Szkotów w Jarocinie jeden z kolegów napisał mi, że ten zespół, a właściwie jego nazwa, kojarzy mu się tylko z jakąś budą z hamburgerami na Dzikim Zachodzie. Ja też „odkryłem” ten zespół z opóźnieniem i dlatego Only Revolutions, choć wydane w roku 2009, pojawia się w tym zestawieniu.

MIEJSCE 5:
VAVAMUFFINMo' Better Rootz     (ZOBACZ RECENZJĘ)

Vavamuffin powoli wkracza chyba do mainstreamu. I na dobre mu to wychodzi bo oprócz tradycyjnego pozytywnego zastrzyku mogącego zastąpić poranną kawę i letnie słońce na Mo’ Better Rootz znajdziemy wyjątkowo udane teksty.
 
MIEJSCE 4:
ARCADE FIRESuburbs     (ZOBACZ RECENZJĘ)

Płyta magiczna ale wymagająca słuchania w skupieniu. Czas najwyższy na wizytę Kanadyjczyków w Polsce!

C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Aby zamieścić komentarz:
1) wpisz treść komentarza w białe pole
2) z pola "komentarz jako" wybierz "nazwa/adres URL"
3) wyświetlą sie 2 nowe pola - w polu "nazwa" wpisz imię/ksywę i naciśnij na "dalej"
4) potem klik na "zamiesc komentarz" i gotowe ;-)

Jeśli wyskoczy błąd powtórz krok 4 ;-D