wtorek, 30 listopada 2010

VAVAMUFFIN - MO' BETTER ROOTZ


Na  Mo’Better Rootz znajdziemy kilka utworów genialnych. Moim absolutnym faworytem jest Cel Pal z gościnnym udziałem Vienia. Świetny klimat nadają temu kawałkowi orientalne dźwięki w refrenie, w zwrotce natomiast rządzi prosty ale świetny gitarowy riff. Bardzo podobnie brzmi równie dobry Barbakan. W obu tych numerach uwagę zwracają świetne teksty, pierwszy o tragedii dzieci walczących na wojnie i handlu bronią, drugi o Warszawie, dzięki czemu może stać się godnym następcą Vavato. Fantastycznie luzującą, reggaeującą atmosferę ma Drug Squad Collie, podczas słuchania którego automatycznie na twarz ciśnie się uśmiech.

środa, 24 listopada 2010

BIFFY CLYRO - PROXIMA - 28 X 2010

Po świetnym, mimo niekorzystnej, wczesnej pory, występie Biffy Clyro w Jarocinie wiadomość o ich kolejnej wizycie w Polsce przyjąłem z dużą radością. O dziwo niewiele osób podzieliło mój entuzjazm bo Proxima wypełniła się tylko w połowie.
Na pierwszy rzut oka, w porównaniu z lipcem widoczne były dwie zmiany: po pierwsze wokalista zmienił zaczes i kolor włosów na jasny blond, przez co wyglądał jak Wiking, po drugie na scenie zabrakło dodatkowego gitarzysty, który w Jarocinie sprawiał wrażenie zagubionego. Za to próba nagłośnienia wyglądała już identycznie, znowu zobaczyliśmy w akcji basistę w kółko powtarzającego „ciek, ciek, łan, tu, fri, ciek”.
Tak jak się spodziewałem, w małej, ciemnej sali, jako gwiazda wieczoru Biffy Clyro wypadli jeszcze lepiej niż w plenerze.

sobota, 20 listopada 2010

KLAXONS - SURFING THE VOID

Z twórczością Klaxons bliżej poznałem się na początku tego roku. Ich debiutancka płyta dosłownie mną wstzrąsneła. A ponieważ wpadłem na nią 3 lata po premierze nie musiałem długo czekać na jej następcę. Niestety pierwsze przesłuchanie Surfing The Void nie ruszyło mnie tak jak debiut. Piosenki wydawały się podobne do siebie i przede wszytskim brakowało im charakterystycznego, wwiercającego się w głowę jazgotu, jak choćby w It’s Not Over Yet. Na szczęście teorię o syndromie trudnej, drugiej płyty pokonało w moim mózgu prawidło, że naprawde dobre albumy za pierwszym razem się nie podobają. Bo po drugim przesłuchaniu drugiego dziecka Klaxons wydaje mi się ono jeszcze lepsze niż pierwsze.

czwartek, 18 listopada 2010

NO! NO! NO! - HYBRYDY - 14 XI 2010


Na niedzielnym koncercie No! No! No! w Hybrydach zebrało się nie więcej niż 200 osób, według muzyków głównie znajomi. Ci, którzy rozważali ale nie zdecydowali się na przyjście na ulicę Złotą mają czego żałować ponieważ występ tria poszerzonego w koncertowej odsłonie do kwintetu był świetny. Z dwoma wielkimi kwasami, które popsuły niestety odbiór tego muzycznego spektaklu, ale o tym na końcu.

środa, 17 listopada 2010

FELIETON: ŁZY BEZ ANKI, OT TAK!

Dziś wczesnym popołudniem światem muzycznym wstrząsnęła wiadomość: Ania Wyszkoni odchodzi z Łez. „Oł fak” – pomyślałem – a potem z wrażenia poszedłem naparzyć czaju. „Jak to się mogło stać?” – to pytanie nie dawało mi spokoju. Czyżby Ania poszła va banque i postawiła wszystko na solową karierę? Wielkiego sukcesu niestety nie wróżę, bo ile przy przaśnych songach Łez można się jeszcze pobawić i pośmiać to przy solowej twórczości byłej już wokalistki tej grupy pozostaje jedynie się powiesić. Podobno...

niedziela, 14 listopada 2010

ORANGE WARSAW FESTIVAL – DZIEŃ 1 (ALTERNATYWNY)



Dziś chciałbym krótko wspomnieć pierwszy dzień tegorocznego Warsaw Orange Festival. Mimo wielkiego wsparcia medialnego wydaje mi się, że ten warszawski festiwal zanotował dość niską frekwencję i odbił się raczej bez echa. Nie umiem tego do końca zrozumieć ponieważ skład pierwszego, alternatywnego dnia był naprawdę i ciekawy i co niezmiernie ważne żaden z czterech wykonawców, których widziałęm nie zawiódł.
Niestety spóźniłem się na otwierających festiwal młodziaków z Kumka Olik. Widziałem ich wcześniej dwa razy, na Openerze i przed zeszłorocznym koncertem T.LOVE w Stodole i byłem miło zaskoczony. Na żywo ich piosenki wypadają lepiej niż na płycie, są bardziej brudne i chropowate. Ciekawy jestem jak wypadli tym razem, bo godzina 16 to nie jst wymarzona pora na granie plenerowego koncertu.
Grający po Kumka Olik Kim Novak również pojawił się na scenie, gdy było jeszcze widno i wypadł bardzo ciekawie prezentując pełny jazgotliwych dźwięków alternatywny zestaw. Czekam niecierpliwie na koncert nowego projektu braci Waglewskich w nieco bardziej sprzyjających warunkach.

środa, 10 listopada 2010

NO! NO! NO! - NO! NO! NO!

Album rozpoczyna się dźwiekiem fortepianu i cichym śpiewem Tomka Makowieckiego. Po półtorej minucie budzimy się z letargu w skutek dość agresywnego brzmienia gitary, po którym stonowanemu wokaliście towarzyszy wiele ciekawych dźwięków. Po tym obiecującym początku robi się jeszcze ciekawiej  w pełnym napięcia, najlepszym na płycie utworze Polska Szkoła Dokumentu. Znów spokojna, nieco ascetyczna zwrotka, w której opróćz wokalu słyszymy tylko pulsujący bas i pojedyncze dźwięki syntezatorów, do których w nieco głośniejszym refrenie dołącza akustyczna gitara. Najbardziej niesamowity moment na płycie następuje tuż po drugiej zwrotce, kiedy po sennym, spokjnym fragmencie uderza jazgotliwy wybuch, który kojarzy mi się z atakiem serca. Gdy usłyszałem to po raz pierwszy zdębiałem. Kontrast pomiędzy tym wybuchem a tym co przed i po nim jest tak wielki, że te kilka sekund natychmiast stawia na nogi i wręcz mówi do ciebie: "człowieniu, słuchaj mnie uważnie, bo nie jestem ot byle jaką płytą".
Po najlepszym numerze tego albumu następuje najbardziej przebojowy, singlowy Doskonały Pomysł. Jako przebój sprawdza się może nienajgorzej ale zdecydowanie wolę mroczniejszą stronę zespołu.

poniedziałek, 8 listopada 2010

RAKSET

W zeszłym tygodniu, niczym silnik samolotu linii Quantas do morza, gruchnęła wiadomość o tym, że już najbliższego lata przyjedzie do Polski zespół Roxette. Już czuję te trzeszczące kości podczas pogo pod sceną. Śmiechy śmiechami ale jakby nie patrzeć był to pierwszy zespół, którego nazwę rozpoznawałem i którego dwie kasety, będąc w połowie podstawówki, miałem. Look Sharp i Joyride, to było coś! A moja żona swego czasu obcięła wszystkim swoim lalkom włosy na krótko bo chciała, żeby one wyglądały jak Marie! Tak tak, moi drodzy, Roxette to był w pewnym sensie zespół sekciarski, taki trochę „szatanistyczny”!

czwartek, 4 listopada 2010

YEASAYER - PALLADIUM 2 XI 2010


Lipcowy koncert Yeasayera na Openerze podobał mi się połowicznie. Świetne otwarcie i zamknięcie rozdzielił bowiem dość nudny środek. Wtorkowy występ Amerykanów w Palladium był za to świetny od początku do końca. Zaczęło się od Madder Red. Pierwsze co rzuciło się w oczy a raczej uszy to świetny i selektywny dźwięk. Dzięki temu wszystkie smaczki, które Amerykanie wydobywają ze swych instrumentów brzmiały wyraźniej niż w nagraniach studyjnych stanowiąc prawdziwą muzyczną ucztą. Wykonania koncertowe Yeasayera choć dość wiernie odwzorowujące te zarejestrowane na płytach zyskują dodatkową przestrzeń i sprawiają podczas słuchania wrażenie utworów kompletnych. Takich, do których dodanie jakiegokolwiek dźwięku byłoby już przesadą.