poniedziałek, 12 października 2015

JEDYNY KWAS WCZORAJSZEGO WIECZORU

Po zwycięstwie 2:1 nad Irladią Polska awansowała do Mistrzostw Europy w piłće nożnej i zagra w tej imprezie po raz trzeci z rzędu. Wczorajszy wieczór spędziłem na Stadionie Narodowym, na którym z racji na okoliczności wszystko wydawało się fajne, aż do momentu, gdy wodzirej, didżej, czy kimkolwiek ów ktoś był utracił kontakt z bazą i postanowił zarzucić "piosenkę tematyczną", mówiąc coś w stylu: "Drodzy Państwo, a teraz czas na wspólne wykonanie jeszcze jednego utworu, na pwno go znacie ale dla ułatwienia jej tekst będzie wyświetlany na telebimie". Po czym z głośników zaczęły płynąc pierwsze dźwięki największego przeboju Kobranocki, czyli Kocham Cię Jak Irlandię. Piosenka super, ale do teraz zastanawiam się WTF, co ów prowadzaćy didżej-pajac miał na myśli, czy jego zwoje mózgówe powiedziały coś w stylu "dobra, pokonaliśmy Irlandię, to puszcze kawałek z Irlandią w tytule"? To już lepiej było puścić Ajrisz T.LOVE'u, przynajmniej opowiada częściowo o meczu. Myślę o co chodzi i myślę ale do konstruktywnych wniosków dojść mi się nie udaje. A ludziom ewidentnie się podobało, bo przynajmniej połowa widzów została i wpatrzona w telebim wzobrażała sobie na pewno, że jest Beatą. A mnie z każdym kolejnym dźwiękiem kawałka, któy lubię ogarniał coraz większy "żal". Czy Wy rozumiecie ten przekaz didżeja?


Inna sprawa, że ludzie byli w takim stanie euforii i, w dużej mierze upojenia, że zaśpiewali by wczoraj wszystko, a najchętniej pewnie Miód Malina. Dziś, walcząc w pracy z tupotem białych mew wizualizowałem sobie wczorajsze zgormadzenie na Stadionie Narodowym śpiewające refren tego oto kawałka, bezapelacyjnego zwycięzcy Kaszana Festiwal 2015.


Ona jest przy mnie blisko
na balet przyszedł czas
tańczymy w rytmie disko
super imprezka, lans ;-D

Zabija mnie przyczynowo-skutkowa wymowa tego numeru ;-)