środa, 30 października 2013

PŁYTA TYGODNIA: VAMPIRE WEEKEND - MODERN VAMPIRES OF THE CITY

Z lekkim opóźnieniem rozpoczynamy przesłuchanie kolejnej płyty tygodnia. Po fenomenalnym debiucie i jego słabym następcy Amerykanie z Vampire Weekend nagrali kilka miesięcy temu trzeci album, tzw, krążek prawdy. Przysłuchajmy się więc czy wyszli z tej próby obronną ręką. Na początek proponuję płytowy numer 3, najlepszy z całego longplaya, fantastyczny i przypominający klimatem debiutanckie nagrania Step.


poniedziałek, 28 października 2013

POŻEGNALNA SATELITA

Planowo mieliśmy od dzisiaj przesłuchiwać płytę zespołu, którego nazwa kojarzyć się może z sobotnią zmianą czasu na zimowy lub z jedną z marek samochodu. Ostatnie 24 godziny przyniosły jednak dwie smutne wiadomości: świat polityki i muzyki stracił niezwykle ważnych wielkich ludzi. A jako, że polityką na Bonomuzie się nie zajmujemy dziś oddajemy hołd Lou Reedowi. Posłuchajcie piosenki zespołu, którego lider jest patronem tego bloga, utworu z koncertu z najlepszych czasów irlandzkiego kwartetu. Dziś zastosowane tu efekty specjalne stanowią chleb powszedni. Dwadzieścia lat temu miało tu zupełnie inny, dużo mocniejszy wydźwięk.

niedziela, 20 października 2013

PŁYTA TYGODNIA: NIRVANA - IN UTERO - podsumowanie

Na zakończenie tygodnia proponuję szybkie podsumowanie tego-tygodniowych przesłuchań ostatniego studyjnego albumu Nirvany.



tourette's, jedyna piosenka z In Utero, które tytuł pisany jest z małej litery to mój zdecydowany numer 1 z całego albumu. 20 lat temu ceniłem go głównie za moc i punkowy styl, potem zrozumiałem co znaczy tytuł i doceniłem go jeszcze bardziej. Serdecznie polecam, choć zdecydowanie bardziej jutro na dzień dobry niż dziś na dobranoc.



Nie znam słów wystarczających do opisania magii tej piosenki. Każda jej projekcja, choć odbyłem ich pewnie blisko tysiąca wywołuje we mnie skrajne emocje. Mimo upływu 20 lat nadal twierdzę, że właśnie dzięki takim utworom Nirvana była "beatlesami" lat 90-tych.



Większość tekstów na In Utero ma raczej dołująco-przerażający wydźwięk i dość dobrze obrazuje demony z głowy Kurta Cobaina. Słowami dzisiejszego przedstawiciela płyty tygodnia udowodnił jednak naprawdę fajne poczucie humoru. 

"If you ever need anything please don't hesitate to ask...someone else first" Mistrz!



Pennyroyal Tea miała trafić na półki jako trzeci singiel z In Utero w połowie kwietnia 1994. Kurt Cobain nie dożył niestety tej chwili, a w skutek jego śmierci publikacji zaniechano.



Pierwszym singlem z tej genialnej płyty było Heart-Shaped Box, którego refren jest esencją gitarowej muzyki. Połączenie wokalno-gitarowych dialogów z połamanym rytmem perkusji oszałamia mnie do dziś. 

piątek, 18 października 2013

WEEKENDOWY NUMEREK: TIGA - SHOES

Zastanawialiście się kiedyś skąd wziął się zwyczaj mówienia gościom "nie zdejmuj butów"? Jeszcze niedawno wydawało mi się, że wynika:

a) z szarmanckości
b) z chęci ukrycia ilości kurzu na podłodze
c) z obawy przed syndromem "stinky foot" 

Prawda leży jednak gdzie indziej a odpowiedź na to pytanie przynosi dzisiejszy, prawdziwie mistrzowski weekendowy numerek. "What's that sound? I like that sound. I love that sound". Uwielbiam.




poniedziałek, 14 października 2013

PŁYTA TYGODNIA: NIRVANA - IN UTERO

Zgodnie z wczorajszą zapowiedzią od dziś płytą tygodnia staje się klasyk, który miesiąc i jeden dzień temu obchodził swoje dwudzieste urodziny. In Utero to fantastyczny przykład na to jak po wydaniu płyty przełomowej i fantastycznej od A do Z nagrać album, który podtrzyma poziom i sprawi, że ludzie przestaną mówić tylko i wyłącznie o tym co zespół osiągnął w przeszłości. Zaczyna się on tak:


niedziela, 13 października 2013

WEEKENDOWY NUMEREK: GIGI D'AGOSTINO - Bla Bla Bla

Pamiętacie animowaną reklamę jednej z sieci telefonicznych, w której niemalże identyczny rysunkowy ludek mówił na końcu "Simpluś? siuuuuuper"? Do dziś zastanawiam się kto dla kogo był inspiracją, kto był twórcą, kto reproduktorem, kto jajkiem kto kurą.
Tak czy owak jako, że podczas tego weekendu jestem w Rzymie na udaną niedziele proponuję utwór ze słonecznej Italii. Zapraszam do miłe pobudki w towarzystwie wkręcającego, oldschoolowego klipu. Jeśli ktoś będzie w stanie spisać tekst tej piosenki będę zobowiązany ;-)



wtorek, 8 października 2013

PLACEBO - LOUD LIKE LOVE

Kiedy 3 lata temu PLACEBO jako zwiastun nowej płyty zaprezentowało fantastyczne Battle For The Sun skakałem z radości jak dziecko. Kilka tygodni później okazało się niestety, że był to jedyny godny uwagi numer z całej płyty a nowy perkusista i nowa, dobra energia w zespole wcale nie przełożyły się na jakość kompozycji. W tym roku, po usłyszeniu świetnego Too Many Friends postanowiłem na wszelki wypadek nie napalać się za bardzo na nowy album, pamiętając, że w przypadku tej kapeli im gorsza atmosfera w studio tym lepszy efekt końcowy (vide płyta MEDS).
Otwierający płytę kawałek tytułowy to dobry „otwieracz” koncertowy, jako początek albumu też sprawdza się nieźle, mimo iż tak naprawdę nie ma w nim wiele ciekawego. Lepiej wypada pod tym względem kolejne Scene Of The Crime, w którym elektroniczne brzęczące wstawki interesująco przenikają się z motywem zagranym na fortepianie. Kawałek ma fajną dramaturgię, od pierwszej sekundy czuć w nim specyficzny niepokój, który rośnie dodatkowo z każdą kolejną minutą. To jedna z tych piosenek Placebo, przy której słuchaniu pojawia się przed oczyma gotowy film lub choćby scenariusz...

poniedziałek, 7 października 2013

PŁYTA TYGODNIA: PLACEBO - LOUD LIKE LOVE

W tym tygodniu będziemy przyglądać się z bliska siódmej studyjnej płycie PLACEBO. Zaczynamy od singla promującego Loud Like Love. Podoba mi się w nim wszystko: świetny tekst, fantastyczna, chwytliwa melodia. Kiedy usłyszałem go po raz pierwszy z jednej strony cieszyłem się z tego, jak jest dobry a z drugiej miałem obawy, czy tak jak w przypadku Battle For The Sun nie będzie to jedyny jasny moment płyty. 
Na szczegółową recenzję zapraszam jutro a dziś posłuchajmy Too Many Friends, w którym Brian Molko zwierza się między innymi, że nigdy nie skorzysta z pewnego toaletowego udogodniena. Posłuchajcie uważnie fragmentu od 4:24. "I'll never bidet" - i wszystko jasne!   ;-))))  


sobota, 5 października 2013

WEEKENDOWY NUMEREK: INFINITY INK - Infinity

Kolejny cykl, który rozpoczyna się tej jesieni na Bonomuzie to WEEKENDOWY NUMEREK. Nastrajając się odpowiednio na weekend w każdy jego początek będę proponował Wam ciekawe utwory z kategorii baja-bongo, jazda-jazda, umcy-umcy, rąsia-macha-nózka-tupie, zwał jak zwał. Generalnie na pewno nie znajdziecie tu romantycznych ballad tylko numery, przy których trudno usiedzieć w miejscu bo wprawiają w stan podobny do tego, w jakim znajduje się bohater dzisiejszego teledysku.

Zespół Infinity Ink idealnie wpisuje się w charakter nowego bonomuzianego działu. Ich Infinity ma w sobie coś hipnotycznego, a fragment po 3 minucie utworu to dla mnie "Boney M XXI wieku". Warstwie muzycznej dorównuje świetny teledysk. Polecam, Żanet Kaleta.