piątek, 29 kwietnia 2011

KASZANA SONGS: DR. ALBAN - NO COKE


Dr Alban-No Coke by ZICARLOS

W ramach akcji „zadbaj o biały, zdrowy ząbek” przypominam, że w trosce o poprawne funkcjonowanie własnej paszczy należy badać jej stan przynajmniej raz w roku! I aby utrwalić Wam w głowach tę madrą, życiową maksymę dziś w naszym kaszankowym cyklu wspomnimy najbardziej znanego stomatologa wśród muzyków. Jego pierwszy „smeszing hit” No Coke na pewno wszyscy pamiętacie. Nie mniej fascynujące są kulisy jego powstania. Bynajmniej nie chodzi w nim o to, że Doktor woli Pepsi od Coli. Sprawa jest o wiele poważniejsza. W czasach kiedy kolega Alban jeszcze bardziej borował niż śpiewał do jego gabinetu przyszedł wystraszony mężczyzna z dredami, gitarą w pokrowcu i opuchnietą z lewejstrony szczeną. Kiedy Doktor zajrzał do jej środka dosłownie jęknał z przerażenia. Dwa zęby były do rwania, kolejne cztery do intensywnego leczenia. Pacjent przerażony tą nowiną, wyznał Albanowi, że panicznie boi się dentystów i stąd omijał wszelkie stomatologiczne przybytki od prawie dziesięciu lat. Dodał też, że skoro już czeka go taka masakra to prosi o znieczulenie. Gabinet Doktora był jednak bardzo skromny a sam Alban należał do stomatologicznych ortodoksów stosujących jedynie obcęgi i wiertła. Kiedy pacjent słowami „gimi siet, gimi sziet” zasugerował, że znieczulenie mogłoby być niestandardowe a nawet nie do końca legalne wzburzony Doktor wykrzyczał tylko „no koko, no heroin, no hasz hasz, no amfetamin”. Postawiony pod ścianą pacjent zgodził się na wersję hard. Podczas zabiegu darł się jednak tak głośno, że pomagająca Albanowi asystentka chciała zaaplikować mu działkę z własnej puli. Doktor sprzeciwił się jednak wyraźnie słowami „don gimi no kok, don gimi no kok, don gimi no koko, don gimi no kok, don gimi no kok, don gimi no mi no aj łontit” które dziś możecie usłyszec na końcu piosenki No Coke. Mimo bólu ów pacjent z dredami wygrał jednak tego dnia podwójnie. Oprócz zdrowych zębów zyskał bowiem angaż w zespole Doktora Albana, który kilka miesięcy poźniej wdarł się na listy przebojów hitem, którego zaczątki powstały w tymże dentystycznym gabinecie.

wtorek, 26 kwietnia 2011

ENEJ - FOLKORABEL

O zespole Enej po raz pierwszy usłyszałem przy okazji eliminacji do zeszłorocznego Przystanku Woodstock. Na festiwal niestety nie dotarłem ale podobno ta olsztyńska grupa z ukraińskimi korzeniami wywołała tam szał. Po przesłuchaniu ich drugiej płyty absolutnie się temu nie dziwię. Takiego energetycznego zastrzyku nie słyszałem od lat. Słuchając Folkorabelu czuję się, jakbym zjeżdżał ze stromej góry na rowerze pozbawionym hamulców. Po trwających w sumie Radio Hello i Państwo Btętno systematyzuje się na poziomie pokonującej wzniesienie Maji Włoszczowskiej. A potem, w przeważającej części jest jeszcze szybciej. A jeśli już zespół zwalnia jak w nieco lirycznym refrenie Hermetycznego Świata to tylko po to by po chwili podwoić tempo. Chwilami Folkorabel brzmi podobnie do Gorana Bregovica. Echa muzyka bałkańskiej najardziej słychać w Balladzie o Pewnej Podróży i Ludziach Wolnej Ziemi.  Z kolei zamykająca płytę Coppernicana, za sprawą maniery śpiewania do złudzenia przypominającą Gutka, spokojnie mogłaby dołączona do repertuaru Indios Bravos. Jednak największym atutem tej płyty jest własny, oryginalny styl łączący ska z elementami ludowymi...

piątek, 22 kwietnia 2011

R.E.M. - COLLAPSE INTO NOW

Zespół Michaela Stipe’a nigdy nie schodzi poniżej pewnego poziomu, Collapse Into Now również jest albumem dobrym. I choć daleko mu do Automatic For the People czy The New Adventures in Hi-Fi to w dużej części cieszy uszy. Do nowego krążka R.E.M. pozytywnie nastawia jego pierwsza trójka, na którą składają się Discoverer i All The Best, z ciekawymi, zadziornymi riffami oraz singlowe, fantastycznie przebojowe Uberlin, tak charakterystyczne, że nie sposób pomylić go z nagraniem żadnego innego zespołu. Moją ulubioną dwójką z tej płyty są jednak kołysankowe, kojarzące się z dziecięcą pozytywką Every Day Is Yours To Win z przepięknym i ciekawym refrenem oraz Walk It Back, prosta piosenka, w której rządzi jedynie fortepian i ledwie słyszalna w tle akustyczna gitara oraz chwytająca za gardło, ekspresyjnie wyśpiewana melodia. Na Collapse Into Now znajdziemy sporo utworów szybkich, z dość mocno, jak na R.E.M., przesterowaną gitarą.

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

THE BILL - RADIO LUXEMBOURG - 10 III


Koncert zespołu The Bill odbył się w ramach świętowania jego 25-tych urodzin. Przy wejściu do Radia Luxembourg zaskoczył mnie widok wokalisty  i basisty osobiście sprzedających bilety. Po pewnym czasie Kefir i Gerard „zamknęli kasę” i prosto od wejściowych drzwi udali się na scenę. Repertuar The Billa nie należy do skomplikowanego ani przesadnie zróżnicowanego. To prosty punk z niemal jednostajnym, idealnym do pogo rytmem, przaśnymi.w dużej mierze, tekstami i krzykiem zastępowanym czasami niezbyt wyszukanymi melodiami. Innymi słowy „trzy akordy, darcie mordy”. Przy takiej muzyce przeżywałem bunt nastolatka i do dziś bardzo lubię się czasem przy niej pozytywnie „naładować”.Bo nie o wzniosłą sztukę w punku chodzi tylko o energię, a tej The Billowi nie brakuje. Koncert był świetny, muzycy wyluzowani i zaangażowani. Podczas 90 minut usłyszeliśmy niemal całą płytę Sex’n’Roll, m.in fantastyczne Mam Dwie Lewe Ręce i dawno nie graną Pop-Kulturę, sporo kawałków z The Debiutu (m.in. skróconą o ostatnią, najlepszą zwrotkę Piosenkę Dla Żołnierza) a także kilka nowszych numerów.

sobota, 16 kwietnia 2011

KASZANA SONGS: MR.PRESIDENT - COCO JUMBO


Coco Jumbo przez xcuiraptor
Dziś do działu kaszanek trafia absolutny klasyk. "Koko dżambo i do przodu" mawiał kiedyś Bolec, a jeszcze wcześniej przy "put mi ap, put mi dałn" rytmicznie bujał się cały świat. I jeśli drogi czytelniku nie miałeś takiej okazji w przeszłości to żałuj i nadrób zaległości przy najbliższym weselu i innej dęs-dęs okazji. Możesz nawet, tak jak wokaListka przydęsować na fontannie. Tak, jak dziś będą to, mam nadzieję, robić kibice Barcelony, po kolejnym zwycięstwie nad Realem. Wcześniej jednak, już za niecałe 2 godzine "polskie gran derbi". Dlatego "now I gotta go, so

czwartek, 14 kwietnia 2011

THE STROKES NA OPENERZE!

Dziś wieczorem poznamy kolejnych artystów Openera. Wczoraj wieczorem doszło jednak do pewnego „przecieku”. I news jest to fantastyczny! W niedzielę 3 lipca, ostatniego dnia festiwalu zobaczymy The Strokes.


Last Nite - The Strokes from leonardo gonzalez on Vimeo.


A propos Openera i albumu, który zostanie wydany z okazji jubileuszowej edycji. Miło mi poinformować, że jedno ze zdjęć, które się w nim znajdą będzie autorstwa kolegi Koneserrro, który zasłynął także m.in. zwycięstwem w pierwszej edycji konkursu Czas Na Kwas. Możecie zobaczyć je TUTAJ. A inne fotki Koneserrro TU.

środa, 13 kwietnia 2011

BEADY EYE - DIFFERENT GEAR, STILL SPEEDING

Gdyby Bonomuza była serwisem z wirtualnymi lekcjami matematyki dziś umieściłbym tu tylko następujące równanie: BEADY EYE=OASIS–NOEL GALLAGHER. Otwierające album Four Letter Word brzmi trochę jak ścieżka dźwiękowa z filmów o Jamesie Bondzie a w warstwie tekstowej jest chyba pożegnaniem z gitarzystą grupy, która w połowie lat 90-tych chwaliła się, że popularnością dawno przebiła The Beatles. Mam nadzieję, że ci sami ludzie, już pod nową nazwą zamiats na prowokacjach skupią się na muzyce. A w niej, na Different Gear Still Speeding dużo nawiązań do czwórki z Liverpoolu, choćby w singlowym Roller, pod którego koniec słychać motyw z Look Of Love grupy ABC znanej m.in. jako dżingiel z listy przebojów Trójki. W twórczości Oasis nie rzucało mi się to tak w uszy, na płycie Beady Eye Liam Gallagher wokalnie zdecydowanie stylizuje się na Beatlesach. Jeden z utworów nosi zresztą tytuł Beatles And Stones. Przy jego projekcji, tak samo jak przy Three Ring Circus człowiek przez chwilę zastanawia się, czy śpiewa to Liam czy może John lub Paul. W najdłuższym na albumie i murowanym kandydacie na wielki hit Wigwam w refrenie o słowach „sza la la la la” wyraźnie przebija się za to motyw z All You Need Is Love. Na wielki plus Wigwama działa długie, prawie 3-minutowe i powoli...

wtorek, 12 kwietnia 2011

POWRÓT DO KRAINY KONCERTOWEGO BOGACTWA

Od chwili powrotu do Polski, a dokładnie od soboty bez przerwy chodzi mi po głowie refren  jednego z najlepszych a na pewno najbardziej energetycznego kawałków T.LOVE. „Potrzebuję wczoraj, takie dziwne coś!”. Zmiana strefy czasowej powoduje, że nawet jeszcze dziś czułem się jak po ostrym balecie i zastanawiałem się czy oby na pewno „Ziemia nas kręciła wczoraj”. Tyle o astrologii i kalendarzu, czas na kilka zdań o koncertach, które ogłoszono podczas minionych 3 tygodni. A wydarzy się w ciągu najbliższych miesięcy naprawdę wiele „sztuk zacnych”. Najbardziej ucieszyła mnie chyba obecność na Jarocin Festiwal Bad Religion i The Subways. Z kolei na Woodstocku potwierdzono występ The Prodigy, co z jednej strony raduje (ich koncert na Openerze 2009 był powalający) a z drugiej lekko szokuje, bo dotychczas przeważała tam jednak mocniejsza muzyka. W każdym razie skład tegorocznego festiwalu w Kostrzynie wygląda bardzo ciekawie (oprócz Dog Eat Dog, Gentleman, H-Blocx, Apteka, Plateau, itp). Line-up Openera uzupełniły m.in. Kate Nash, Chromeo i Simian Mobile Disco. Fajnie, ale cały czas czekam na sobotniego headlinera, który, mam nadzieję, okaże się gwiazdą światowego formatu. Być może poznamy ją już jutro. Czy możliwe jest, że będzie to R.E.M. które w tym roku zagra tylko kilka pojedynczych koncertów? Byłoby cudnie, ale czuję że bardziej prawdopodobne jest uzupełnienie piątkowego składu o Foo Fighters. Sporo ciekawego będzie się również działo w Warszawie.

sobota, 9 kwietnia 2011

KASZANA SONGS: ALICJA JANOSZ - ZBUDZIŁAM SIĘ

Dzisiejsza kaszanka, choć polska, nawiązuje do meksykańskiej kuchni. Jej specjalnością są wszelkiego rodzaju przepyszne pszenne i kukurydziane placki w zależności od twardości zwane odpowiednio fajitas, quesadillas, tortilla, burritos, itp. Meksykanie zawijają w nie dosłownie wszystko: fasolę, ziemniaki, kawałki mięsa, pomidory, sałatę i wiele innych potraw. Najbardziej jednak zaskoczyło mnie, kiedy na śniadanie dostałem zawiniętą w tortillę...jajecznicę. Zasmakowała mi ta potrawa na tyle, że zamawiałem ją na śniadanie prawie codziennie. Za każdym razem, przed pierwszym kęsem śpiewałem wtedy słynne "nna na na na nna, na na na na nna". I właśnie dlatego dziś jako Kaszana Song pojawia się pieśń Ali Janosz, która jako poranny rytuał wymienia słowa "i jajecznica".      

czwartek, 7 kwietnia 2011

SENSACJA!!! MEKSYKANSKI SLAD W POLSKIEJ FONOGRAFII !!!

Podczas niemal 3 tygodni pobytu w Meksyku nie spotkalem jeszcze Polakow. Kilka dni temu trafilem natomiast na sensacyjny trop, ktory z polskoscia jest zwiazany. Wszystko zaczelo sie od tej ciezarowki. Nazwa wypiasana na niej wydala mi sie znajoma.

Krotkie, choc zmudne sledztwo przeprowadzone wsrod miejscowych oraz rownoczesnie przez moich informatorow w Polsce przynioslo informacje wrecz szokujace! Jego efekty przerosly moje najsmielsze oczekiwania!

środa, 6 kwietnia 2011

ZLA FAMA PELIGROSY

Kilka lat po mega sukcesie frekwencyjnym Niewolnicy Izaury i Dynastii ekrany polskich telewizorow zalal serial Peligrosa. Nie mial chyba tylu fanow co dwa wyzej wymienione tasiemce, ale przez kilka lat nie znikal z wizji. Nie sledzilem losow tytulowej bohaterki wiec ciezko mi sie wypowiadac o jej charakterze, ale jedno jest pewne: w Meksyku nie cieszy sie ona zbyt dobra slawa. Znaki informujace o jej nienajlepszym prowadzeniu sie i ciezkim charakterze mozna tu spotkac niemal przed kazdym zakretem.
Zupelnie inaczej sprawa wyglada w przypadku Natalii Oreiro, ktora nadal jest tu uwazana za aniola. Zbutowanego, rzecz jasna.

wtorek, 5 kwietnia 2011

PIOSENKI Z CZWORKA W TYTULE

Dziś 4 kwietnia (w Meksyku jest jeszcze poniedziałek, godzina 18.35) pora więc na kolejne zestawianie z liczbą w tytule. Coprawda Bono w piosence Vertigo odlicza uno, dos, tres, catorce, u nas bedzię jednak zgodnie z matematyka i po utworach z jedynką, dwójką i trójką przyszedł czas na czwórkę.

THE CLASHFour Horseman

London Calling to jedna z moich pięciu płyt wszechczasów i już wkrótce pojawi się wśród muzycznych klasyków Bonomuzy. Ten album naprawdę nie ma słabych fragmentów, każdy kolejny kawałek jest niemal arcydziełem.

niedziela, 3 kwietnia 2011

KASZANA SONGS :EL COYOTE Y SU BANDA TIERRA SANTA - PERDONA MIS ERRORES

Kojot to zwierze stadne. Dlatego tez jeden z bardziej popularnych piesniarzy meksykanskich o pseudonimie Coyote rowniez nie wystepuje w pojedynke tylko ze swoja banda. Niemal jak nasza Wanda i Banda. Z tymze wataha Kojota, przypominajacego nieco Apoloniusza Tajnera sprzed lat, jest liczniejsza i gra na instrumentach detych. Z teledysku jasno wynika, ze kiedy Kojot jest szczesliwy ubiera sie na jasno i biega, w chwilach troski i smutku naklada raczej ciemne wdzianka i chwyta sie za skronie. Musicie przynzac, ze ten klip, a zwlaszcza gra aktorska i przyczepa kempingowa szefa grupy dzikich wilczkow robi wrazenie!

sobota, 2 kwietnia 2011

"SKOCZNE" MIASTO, TEQUILA I KROKODYLE

Po kilku dniach obcowania sam na sam z natura wizyta w miescie byla raczej ciezkim przezyciem. Gdybysmy prosto z Mexico City skierowali sie do Puebli pewnie bylibysmy zachwyceni pastelowymi fasadami domow, ktore spotkac mozna bylo w okolicy zocalo. Pozostala czesc miasta byla okropnie brzydka, pelna tanich bazarow, tloku i brudu. Dodatkowo po ciszy, ktorej zaznalismy na polnocy Meksyku bardzo rzucal sie nam w uszy warkot silnikow a w nos smrod spalin. W oczy natomiast uderzal lans miejscowych mieszkancow, na ulicach widzielismy sporo emo i innych "eleganckich" subkultur.
W Meksyku, podobnie jak w Polsce, temperament szalonych kierowcow powinny studzic progi zwalniajace. Niestety tutaj dziala to raczej slabo i to przynajmniej z dwoch powodow.