wtorek, 28 czerwca 2016

SZAŁ W SAINT ETIENNE

Sobotnie popołudnie przejdzie do historii polskiego futbolu. Emocje, które dane mi było przeżyć 3 dni temu we francuskim Saint Etienne zostaną ze mną na zawsze. W pierwszej połowie, kiedy gra wyglądała super wydawało mi się, że to przecież oczywiste i awansujemy do kolejnej rundy. Kiedy w drugiej części straciliśmy bramkę dotarło do mnie z pięciokrotną siłą, jak ważny jest ten mecz, co tak naprawdę może się wydarzyć i jak bardzo się cieszę, że w końcu, po latach rozczarowań, mogę przeżywać tak piękne chwile z piłkarską reprezentacją Polski. To co się działo po ostatnim strzale Grzrgorza Krychowiaka opisać można tylko jednym słowem, które kiedyś w refrenie powtarzała Edzia B - "szał". Zobaczcie zresztą sami jak wyglądało to z perspektywy trybun.



Po meczu poszliśmy do centrum niewielkiego miasteczka, świętować i przy okazji obejrzeć dwa kolejne mecze. Ku wielkiemu zaskoczeniu w centrum Saint Ettiene panował klimat jak na polskim weselu. Jedna z knajp postanowiła wystawić przez okno głośniki i raczyć z nich zgromadzonych Polaków ich ojczystą muzyką, w dużej mierze disco polo. ZOBACZ KLIKAJĄC TU.
Swojskie dźwięki zrobiły naprawdę świetną atmosferę, zresztą po takim zwycięstwie wybornie było by nawet przy Smerfnych Hitach. Swojskie piosnki przeplatały się z kibicowskimi pojedynkami na okrzyki, Szwajcarów chyba specjalnie nie przejęła przegrana bo przemieszani z Polakami bawili się na maxa. Klima była nieprawdopodobna. Hitem wieczoru bezapelacyjnie zostało Freed From Desire, które usłyszałem chyba pierwszy raz w tym wieku, za to 5 razy pod rząd. 


"Nanana nana nana na nana na na" niosła się po Saint Etienne przez dobre 15 minut. Tłum był w takim amoku, że z uśmiechem przyjąłby i kolejny kwadrans. Największe wrażenie podczas sobotniego wieczora zrobiło na mniej jednak inne nagranie. Szacun dla autora, który na bank przytulił na nim niezły "piniądz". Oto ono: