czwartek, 30 czerwca 2011

SKŁADANKA OPENER 2011

To będzie mój siódmy Opener z rzędu ale jeszcze nigdy tak długo nie zwlekałem z decyzją czy jechać na ten gdyński festiwal. Tak naprawdę decyzja zapadła wczoraj wieczorem. Dwie główne gwiazdy, choć szanuję i doceniam ich status, nie należą do mojego muzycznego świata. Tegoroczny line up jest ciekawy ale brakuje mi w nim kapeli, na którą miałbym prawdziwie mega-zajawkę, koncertu, na który czekałbym cały festiwal. Wielka szkoda, że nie udało się zakontraktować do Gdyni Foo Fighters, Beady Eye, Arcade Fire czy występujących dzień lub dwa po Openerze Portishead czy Manu Chao. Największe nadzieje wiążę z piątkowym koncertem PULP i niedzielnym The Strokes. Zresztą cały czwarty dzień festiwalu zapowiada się najciekawiej, dużo działo sie będzie także dziś. Lista piosenek tegorocznej openerowej składanki, będąca jednocześnie większą częścią mojej tegorocznej festiwalowej marszruty wygląda następująco:


PUSTKI – Lugola
CUBA DE ZOO – Czrne Auto
THE NATIONAL – Conversation 16
ENEJ – Państwo B.
COLDPLAY – Yellow
SIMIAN MOBILE DISCO – Audacity Of Huge
CARIBOU – Odessa
D4D – Hollywood
BRODKA – Granda
PULP – Disco 2000
CRYSTAL FIGHTERS – Follow
PRIMUS – My Name Is Mud
KATE NASH – Kiss That Girl
PRINCE – Kiss
GOORAL – Karczmareczka
CHAPEL CLUB – Surfacing
THESE NEW PURITANS – Three Thousand
THE WOMBATS – 1996
THE STROKES – Someday
HURTS – Silver Lining
CHROMEO – Don’t Turn The Lights On

Za chwilę ruszam do Gdyni, relacje z Openera już wkrótce.

środa, 29 czerwca 2011

SKŁADANKA "BEST OF HURRICANE FESTIVAL 2011"

Na koniec podsumowań Hurricane Festival 2011 zamieszczam jeszcze świeżo “wyprodukowaną” składankę najlepszych piosnek, które tam usłyszałem. Wybór był naprawde trudny i z racji ograniczonej pojemności płyty musiałem zrezygnować z umieszczenia na niej wielu fajnych kapel, jak choćby Klaxons, Suede, Portugal the Man, czy Kashmir. Ta wspomnieniowa składanka już wkrótce będzie nagrodą w kolejnym bonomuzowym konkursie.

INCUBUS – Drive
FOO FIGHTERS – Arlandria
ARCADE FIRE – Wake Up
PORTISHEAD – Mysterons
KAISER CHIEFS – The Angry Mob
GLASVEGAS – Geraldine
BLOOD RED SHOES – Don’t Ask
THE KILLS – Satelite
THE SUBWAYS – Rock’n’Roll Queen
THE ASTEROIDS GALAXY TOUR – The Golden Age
THE WOMBATS – Jump Into The Fog
KASABIAN – Take Aim
FLOGGING MOLLY – Swagger
GOGOL BORDELLO – Pala Tute
FRIENDLY FIRES – Jump Into The Pool
MY CHEMICAL ROMANCE - Teenagers
SUBLIME WITH ROME – Panic
CRYSTAL FIGHTERS – Plage
IRIE REVOLTES - Papiers
THE SOUNDS – Tony The Beat

Tym sposobem kończymy huraganowe wspominki. Od jutra Opener, stay tuned!

wtorek, 28 czerwca 2011

ŚLAD BAKTERII E.COLI NA HURRICANE FESTIVAL

Hurricane Festival co roku odbywa się w wiosce Scheessel oddalonej kilkadziesiąt kilometrów od Hamburga, które jak wiecie było i jest epicentrum bakterii e-coli. Jako, że obiecywałem również relacje z frontu walki chciałbym przybliżyć Wam 3 tropy i 3 chwile, w których poczuliśmy, że ów „zaraz”, znaczy się wielka bakteria jest naprawde blisko:

1. W kolejce do sklepiku na polu namiotowym zazwyczaj prowadzi się rozmowy życiowe i nie raz egzystencjonalne. Nie chcąc się wyłamywać nasza kolejkowa rozmowa brzmiała nastepująco:
- Czego się napijesz ? – spytałem
- Eeee....Coli – odpowiedział kolega
I nagle kolejka do sklepiku wyraźnie się zmniejszyła a sprzedający w nim spytał o wiele szybciej niż się spodziewaliśmy:
- Was mochtest du trinken?

niedziela, 26 czerwca 2011

HURRICANE FESTIVAL - DZIEŃ 3


Motywem przewodnim trzeciego i ostatniego dnia Hurricane Festival był deszcz. Sytuację idealnie opisuje wspomnienie Forresta Gumpa z Wietnamu, który wymieniał różne rodzaje opadów, które nie ustawały przez kilka miesięcy. W niedzielę 19 czerwca woda z nieba lała się niemal bez przerwy. Zastanawiałem się jak wpłynie to na frekwencję pod sceną i czy w ogóle pierwsze zaplanowane koncerty się odbędą. Z powodu ulewy odpuściłem występ kapeli składającej nazwą hołd naszemu premierowy, czyli Tusq. Ale grającej później Blood Red Shoes opuścić już nie mogłem. Mimo mocno zacinającego deszczu pod sceną zebrało się kilka tysięcy osób, które bawiły się w najlepsze. Peleryny i kalosze nie przeszkodziły w rytmicznym skakaniu i dobrym odbiorze sztuki Krwistoczerwonych Butów. Mimo skrajnie niekorzystnych warunków, sceny w większości przykrytej folią i konieczności wycierania instrumentów po każdej piosence angielski duet dał super koncert, zagrany wprost, z fajnym punkowym wykopem. I WIsh I Was Someone Better, Don’t Ask, This Is Not For You, Light It Up i kilka innych kawałków dosłownie wstrząsnęły wioską Scheessel, tak jakby zespół chciał pokazać, że przy dobrej muzyce pogoda się nie liczy. Dosłownie na ten temat wypowiedział się kilka godzin później...

sobota, 25 czerwca 2011

HURRICANE FESTIVAL - DZIEŃ 2

Na początek drugiego dnia festiwalu poznałem jedną z gwiazd tegorocznego Off Festiwalu, zespół Warpaint. Styl tej złożonej z czterech dziewczyn grupy przypominał w dużej mierze niektóre nagrania zespołu Myslovitz, najbardziej pełen improwizacji Mickey, którym Rojek i spółka swego czasu kończyli koncerty. Nie słyszałem wcześniej nagrań Warpaint, ale po tym występie zamierzam się im bliżej przysłuchać. Szczególnie fajny efekt dawał wokalny, lekko tajemniczy dwugłos oraz ciekawe brzmienie perkusji, do grania na której używano nie standardowych, drewnianych pałeczek tylko dużo potężniejszych pałek do kotła. Po tym naprawdę dobrym koncercie otwarcia przyszedł czas na nieco gorszy występ British Sea Power, które już w przyszłym tygodniu będzie można zobaczyć na Openerze. Trzy gitary, perkusja i skrzypce, wspomagane czasem trąbką momentami brzmiały bardzo ciekawie, odniosłem wrażenie, że zespół nie miał jednak do końca pomysłu na całą godzinę grania, gdyż w drugiej połowie zrobiło się dość monotonnie. Bardzo zależało mi na usłyszeniu tego dnia debiutantów z The Vaccines. Niestety...

piątek, 24 czerwca 2011

HURRICANE FESTIVAL - DZIEŃ 1

Pierwszym koncertem, na który zdążyłem było Irie Revoltes. Krótki, 25-minutowy występ kapeli o stylu podobnym do Vavamuffin tyle, że z wyraźniejszą domieszką ska był mega energaeyczny. Trezch nawijaczy zdecydowanie porwało zgromadzonych pod sceną, rymując na zmianę po niemiecku i po francusku. Sekcja dęta biła za to rekordy przebiegniętych kilometrów i wykonanych figur tanecznych. W pewnym momencie jeden z wokalistów wdał się również w dialog z publicznością. Treść ich rozmowy była prosta acz treściwa, nawijacz krzyczał „nazist”, reszta odpowiadała „fuck off”. To było naprawdę dobre otwarcie Hurricane Festival. Grająca na scenie obok Kaizers Orchestra niestety nie podtrzymała poziomu poprzedników. Miałem wrażenie, że zamiast dopracować swoje kawałki zespół za bardzo skupił się na scenicznym image’u. W efekcie podczas występu tej orkiestry oprócz modnych garniturów i wypasionego kontrabasu nie bardzo było na co zwrócić uwagę. Ze ceny wiało niestety nudą. Pozytywnym zaskoczeniem okazał się za to występ grupy Kashmir. O ile nagrania studyjne wydawały mi się dość monotonne to na żywo wypadły o wiele lepiej. Porównując styl tej określiłbym go czymś pomiędzy Coldplayem a Muse. Ciekawie wyglądały i brzmiały nietypowe zabiegi drugiego gitarzysty, który momentami odkładał „wiosło” koncentruąc się na różnego rodzeju elektronicznych zabawkach. Przez dłuższy czas wyglądał jakby grał na wymaginowanej wiolonczeli. Pierwszym naprawdę oczekiwanym przeze mnie piątkowym zespołem było GLASVEGAS.

czwartek, 23 czerwca 2011

HURRICANE FESTIVAL 2011 - WRAŻENIA OGÓLNE

Hurricane to mój pierwszy zagraniczny festiwal, ale po tym co zobaczyłem na pewno nie ostatni. Motywacja była prosta: tego lata chciałem koniecznie zobaczyć Foo Fighters i Arcade Fire oraz porównać jak zagraniczny festiwal wypada w porównaniu z polskimi. Cena za Huragan była niewiele wyższa od Openera, natomiast ilość i jakość kapel, które się tu pojawiły była kosmiczna. Do tego stopnia, że posłuchanie wszystkiego, czego by się chciało było niemożliwe, a zobaczenie chociaż większości ciekawych bandów wymaga naprawdę dobrej kondycji, gdyż niemal w każdej chwili zajęte są trzy z czterech festiwalowych scen. Granie zaczynało się już w południe a kończyło po północy i zdecydowana większość muzyków, których mogłem zobaczyć zdecydowanie stanęła na wysokości zadania. Kilka słów o samej organizacji. Opaskowanie przebiegło bardzo sprawnie

wtorek, 21 czerwca 2011

NAJPIĘKNIEJSZY MOMENT HURRICANE FESTIVAL 2011

Hurricane Festival 2011 zakończony i zdecydowanie udany. Już wkrótce będziecie mogli przeczytać tu wrażenia ogólne z imprezy, a w ciągu długiego weekendu szczegółowy opis poszczególnych jego dni. Dziś, na początek chcę tylko krótko wspomnieć najpiękniejszą chwilę tego festiwalu, która przypadła w udziale zespołowi Incubus, autorowi zdecydowanie najlepszego koncertu tego weekendu w niemieckim Scheessel.


Kocham muzykę m.in. za to, że pozwala na obcowanie z absolutnym pięknem docierającym do wszytskich zmysłów. Mniej więcej w połowie koncertu, podczas wykonywania Drive właśnie tak było. Czułem się podobnie jak w zeszłym roku podczas Just Breathe granej przez Pearl Jam na Openerze. Dla takich muzycznych chwil warto żyć!

piątek, 17 czerwca 2011

HURRICANE FESTIVAL - ZAPOWIEDŹ

Za kilka godzin startuje Hurricane Festival w niemieckim Scheessel niedaleko Hamburga – siedzibie głównej bakterii e-coli. Arcade Fire, Incubus, Foo Fighters i wiele innych super kapel - nie mogło tam zabraknąć Bonomuzy. Szczegółowy line-uo możecie zobaczyć TUTAJ. Wkrótce przekraczamy granicę, a trochę mniej wkrótce znajdziecie tu relację z huraganowego festiwalu. Nie zabraknie w niej też detektywistycznego wątku tropienia bakterii, którą przed chwilą znaleziono podobno w mięsie z Lidla. Bożesztymój, to ja może czaju naparzę. A mandarynki pięć pięcdziesiąt pięć, pięć pięcdziesiąt pięć!

niedziela, 12 czerwca 2011

MYSLOVITZ - NIEWAŻNE JAK WYSOKO JESTEŚMY

Ci, którzy słyszeli tą płytę przedpremierowo zapowiadali, że Myslovitz nagrał album dość eksperymentalny i trudny. Album faktycznie jest mało przebojowy, pełen ciekawych rozwiązań i dość wymagający lecz wielkiej ilości eksperymentów tu nie słychać. To raczej przegląd wszystkiego, co najlepsze w dotychczasowych nagraniach piątki z Myslovitz oraz ich projektach dodatkowych. Rozpoczynająca Nieważne Jak Wysoko Jesteśmy Skaza to chyba najlepsze otwarcie w historii płyt tej grupy. Hipnotyzujący, ascetyczny początek, w którym Rojkowi towarzyszą jedynie perkusja i pojedyncze dźwięki gitary w drugiej połowie przeobraża się w jeden z najostrzejszych kawałków Myslovitz w historii, pełny eksplozji sprzężeń i histerycznego wręcz krzyku.
Równie energetycznie jest w Ofiarach Zapaści Teatru Telewizji, które za sprawą brzmienia klawiszy przypominają nagrania R.E.M. z płyty Monster...

piątek, 10 czerwca 2011

KASZANA SONGS: BAJM - MYŚLI I SŁOWA

Już dziś startuje festiwal w Opolu, zapowiadany od zawsze jako święto polskiej piosenki.Z tej okazji zaszczytne miejsce w naszym eksluzywNym, kaszaniastym dziale przypada osobie nieodłącznie związanej z tą imprezą. Lat temu wiele, gdy po Snickersa trzeba było udać się do Baltony w opolskim konkursie zwyciężyła pewna maturzystka podbijając serca jury i publiki. A na imię miała właśnie Beata... Od tego czasu wraz z zespołem BAJM pojawiała się na scenie tego amfiteatru wielokrotnie, za każdym razem powtarzając, „że opolska publiczność jest de best i że ją bardzo kocha”. Efektem tej miłości jest właśnie dzisiejsza porcja kaszeneczki, a zwłaszcza jej pierwszy „kęs”. „Kocham cię!” - któż z nas nie zna tego magicznego, wystrzelonego niczym z procy początku? Kto nie rozpływa się podczas pięknego, beztroskiego świstu po drugim refrenie. Kogo nie chwyta za serce gardłowe NNA NA NA NA NA, NNA NA NA NA?


Teledysk też można zaliczyć do klasyków. To właśnie w nim możecie przekonać się jak fajnie i radośnie podróżuje się w BAJM-busie, jak szaleni są członkowie zespołu i jak dobrze im ze sobą. Nie wiem jak Was ale mnie ten klip przekonał. Zastanawiam się tylko do czego śpiewa Betika (Betty K.)?  Polecam dotrwanie do końca bo w nagrodę można zobaczyć jedyną, wspaniałą i niepowtarzalną opolską publiczność. A może sopocką? A NNA NA NA NA NA, NNA NA NA NA.

czwartek, 9 czerwca 2011

STO LAT MISTRZU !

Na liczniku Matthew Bellamy'ego wybiły dziś dwie trójki. Z tej okazji chciałbym przypomnieć kawałek, od którego zaczęła się moja przygoda z MUSE. Wznieście więc toast za jednego z najlepszych, aktywnych muzyków, bo dzięki temu człowiekowi-orkiestrze można osiągnąć muzyczną nirwanę.  Życząc mistrzowi nieustającej weny twórczej zostawiam was z Hysterią.

Muse - Hysteria from zaiD on Vimeo.
Panowie z MUSE podobno pracują już nad nowym albumem i podobno na razie zanosi się, że będzie on bardzo spokojny. Każda kolejna płyta tego trio i tak jest coraz lżejsza więc troszkę się tego boję. Ale i tak nie mogę doczekać się nowych kompozycji dzisiejszego jubilata. Sto lat raz jeszcze!

poniedziałek, 6 czerwca 2011

COKE LIVE FRESH NOISE 2011 - KONCERT FINAŁOWY

Jeszcze przez trzy dni można oddawać głosy w konkursie Coke Live Fresh Noise. Poziom tegorocznego koncertu finałowego barzo pozytywnie mnie zaskoczył i był dużo wyszły niż ostatnio. Przez niemal cały czas jego trwania zadawałem sobie pytanie dlaczego tyle fantastycznych kapel w kraju ma problem z zaistnieniem w masowej świadomości a większość wytwórni płytowych i rozgłośni woli promować po raz setny zmielone i odgrzewane kotlety. Tym bardziej zachęcam więc do zapoznania się z twórczością młodych zespołów i wsparcia swojego kandydata. Możecie to zrobić TUTAJ. Jeśli zaś chodzi o samą imprezę...

środa, 1 czerwca 2011

THE WOMBATS - THIS MODERN GLITCH

Przed nagraniem drugiej płyty członkowie The Wombats ewidentnie wybrali się na zakupy do sklepu z instrumentami klawiszowymi i postanowili „upopowić” swą twórczość. Na szczęście nie aż tak bardzo jak sugeruje mierne, singlowe Tokyo. Dużo bardziej miarodajny jest kolejny promujący This Modern Glitch czyli Jump Into The Fog, którego refren brzmi podobnie do przebojów Hurts, mnie bardziej przekonuje jednak zwrotka, prostsza i oparta na pojedynczych dźwiekach gitary oraz banalna, zapętlona i brudna solówka. Równie dobrze wypada fajnie zadziorne w równej mierze za sprawą gitar jak i świdrującej elektroniki otwierające album Our Perfect Disease. Rozpoczynającemu się partią smyczków Anti-D nie sposób odmówić uroku i przebojowości, szkoda tylko, że elektroniczne skrzypce tak bardzo go dominują przez cały czas trwania. Bo bez tego „zmiękczenia” byłby to jeszcze fajniejszy antydepresant. Kilka nagrań z tej płyty kojarzy się mocno z ...