Muzykę graną przez Klaxons określa się jako „new rave”. Zazwyczaj nie przywiązuję większej wagi do nazw rodzajów muzyki ale w tym przypadku te dwa słowa idealnie oddają klimat utworów tej grupy. A jeszcze lepiej byłoby, gdyby ich muzykę nazywać rock rave. Czwórka Brytyjczyków idealnie bowiem łączy szybki i ostry elektroniczny beat z gitarowym graniem. Ta płyta wyszła ponad 3 lata temu i aż mi głupio, że dopiero teraz na nią wpadłem, głównie za sprawą ogłoszenia występu tego zespołu na Openerze. Jak to jednak mawia Nata Kuku, zwana też Puszkiem Okruszkiem, „lepiej późno niż wcaaaale”. Wcześniej znałem z radia singiel Golden Skans ale specjalnie mnie nie ruszył i nie zachęcił do kupienia tej płyty. Na szczęście jednak, paradoksalnie największy przebój Klaxonsów jest jednym z najsłabszych na świetnej płycie.
Już rozpoczynające album Two Receivers sygnalizuje, że mamy do czynienia z ciekawą kapelą. Jednak ten pierwszy utwór jest jednym z najbardziej popowych na płycie, łagodnie wprowadza nas w świat klaksonowej muzyki. A główną siłą Klaxons jest niesamowicie nakręcający, typowy dla rave’u szybki rytm, dzięki któremu słuchając tej płyty ma się ponad 40-minutową „fazę”. Równie ważne jest jednak wkomponowanie w ten beat ciekawych, niebanalnych melodii i dźwięków, często kojarzących się z Gwiezdnymi Wojnami lub Panem Kleksem w Kosmosie, które pojawiają się nagle w najmniej spodziewanych momentach. Dzięki temu spokojna, wydawałoby się As Above So Below nabiera kolorów i staje się wielowymiarowa. Jak zresztą większość utworów na tym krążu. Moi absolutni faworyci to Atlantis to Interzone oraz Magick. W instrumentalnych fragmentach pierwszego niesamowity klimat robi wyjąca syrena alarmowa oraz zmiana temp w poszczególnych częściach utworu. W drugim super brzmią maniakalne wokale przebijające się przez jazgot i przeplatane spokojniejszymi wstawkami. Świetny jest tez również singlowy It’s Not Over Yet napędzany przez wysokie, przesterowane dźwięki. Isle Of Her brzmi z kolei trochę jak zimna fala, ze świetnym, tajemniczym powtarzającym się jak mantra motywem wokalnym powtarzającym słowo „row”. Kończące album Four Horsemen of 2012 idealnie go podsumowuje, będąc 4-minutową pigułka wszystkiego co na nim najlepsze.
Muzyka Klaxons czasami przypomina Archive (ale tylko ich szybsze utwory), czasami zahacza o twórczość Mars Volty a jeszcze innym razem słychac tu elementy charakterystyczne dla brytyjskich, młodych zespołów w stylu Franz Ferdinand (zwłaszcza w Totem On The Timeline) czy Arctic Monkeys. Jednak do tych wszystkich podobieństw trzeba dodać jedna ważna uwagę. Klaxons nagrali płytę dużo lepszą niż wszystkie wyżej wymienione zespoły. I tak jak muzycznym odkryciem zeszłego roku był zespół The Big Pink, tak w tym roku żadna płyta oprócz The XX nie wkręciła mnie tak jak Myths Of The Near Future.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Aby zamieścić komentarz:
1) wpisz treść komentarza w białe pole
2) z pola "komentarz jako" wybierz "nazwa/adres URL"
3) wyświetlą sie 2 nowe pola - w polu "nazwa" wpisz imię/ksywę i naciśnij na "dalej"
4) potem klik na "zamiesc komentarz" i gotowe ;-)
Jeśli wyskoczy błąd powtórz krok 4 ;-D