Maj się kończy, czas więc na kolejną porcję kaszanki. Pamiętacie zespół Milli Vanilli? W teledysku do ich największego hitu dzieje się naprawdę wiele. Już w pierwszych 10 sekundach po prezentacji zespołu, między innymi zjawiskowego basisty w kapeluszu i z gitarą z uciętym gryfem Milli i Wanili stukają się klatami. Bankowo nieraz słyszeli jak Włodek Sz. mówił w telewizji „hej, tu en-bi-ej”. Sekundę poźniej perkusista serwuje tak szaloną przejściówkę, że aż trzęsię mu się grzywa i sypie się kurz. W 30 sekundzie teledysku możecie przypomnieć sobie zabawę z przedszkola: znajdź dziesięc różnic (między Milli i Vanili). A pół minuty później obejrzeć marszobieg w miejscu, będący dobrym ćwiczeniem w nauce stepowania.
W ogóle teledysk do Gril You Know It’s True mógłby z powodzeniem promować aktywny tryb życia. Waniliowi bracia wielokrotnie tańczą w stylu naśladującym rózne dysycypliny sportu. Czasem jest to pływanie stylem grzbietowym (1:13), czasem biegi narciarskie (1:34) a jeszcze później boks (2:22), panczeny (2:43), gimnastyka akrobatyczna (3:11), skok wzwyż (3:16), skok w dal (3:18), narty wodne (3:20) i wiele innych. Niestety po synchornizacji ich tańca widać, że chłopcy wagarowali w przedszkolu na lekcjach rytmiki.
Poza wszystkim klip opowiada dramtyczną historię miłosną. Bejbe w niebieskim pisze pożegnalny list, po czym pakuje torbę. Nie zdąża, bo zauważa to jej man, próbuje ją przytulić ale ta odpycha go z siłą wodospadu. Nie wiem czy bejbe w niebieskim goni Milli czy Vanilli ale nie poddaje się on łatwo. Idzie za ukochaną niczym cień, wsiada do taxi by chwile potem wysiąść, w Polsce za taki numer już byłby winny taksiarzowi „szóstaka”. Potem okazuje się, że zarówno Milli jak i Vanilli czują do bejbe miętę. Ale ona i tak wybiera tego trzeciego z wąsem. Waniliowi jednak się nie poddają, zaganiają bejbe do czerwonego piętrowego autobusu i tam śpiewają jej refren swojego przeboju, pstrykając przy tym zawadiacko. Bejbe jest w niebie, miłość jest uratowana.
Do dziś pamiętam, że zespół Milli Vanilli w 1989 lub 1990 roku pojawił się na mega-posterze w pierwsyzm numerze pisma Popcorn. Wisiał on u mnie na ścianie, a jakże. Niestety po drugiej stronie postera były Wojownicze Żółwie Ninja, których fanem był z kolei mój brat. Zmienialiśmy więc storny plakatu co miesiąc, bo by było sprawiedliwie. Aż po kilku miesiącach wybuchła afera, że „MiłoWalili śpiewają z playbacku”. Był to dla mnie taki szok, że na ścianie naszego pokoju na dłużej zagościły żółwie ninja.
To nawet plejbek nie był :P
OdpowiedzUsuń