czwartek, 13 stycznia 2011

KATE NASH - MY BEST FRIEND IS YOU

Kate Nash śpiewa czasem głosem pogodnym i infantylnym niczym dziecko z podstawówki. Za sprawą singlowych Do-Wah-Doo i Kiss That Girl taką Kasię znamy z radio. Ci którzy na jej drugiej płycie spodziewają się tylko takich piosenek zdziwią się i to bardzo. Bo My Best Friend Is You to album zróżnicowany i ciekawy. Słuchając go nasuwa się wiele muzycznych skojarzeń. Jako pierwsza uwagę przykuwa Don’t You Want To Share Guilt With? za sprawą charakterystycznego brzmienia gitary będący jakby lżejszą wersję kawałka Crystal Visions otwierającego płyte The Big Pink.
Z kolei wykrzyczane Take Me To A Higer Plane mogło by smiało znaleźć się na nowym wydawnictwie The Ting Tings. I Just Love You More, mój faworyt z tej płyty, konstrukcyjnie i dźwiękowo przypomina Song 2 grupy Blur a jeśli chodzi o sposób ekspresji znajdziemy w nim także ślady fascynacji zespołem Pixies. Zwrotka będąca głównie powtarzaniem tytułu do prostej melodii przeradza się w refren eksplodujący piskiem, krzykiem i energią. Młoda wokalistka potrafi się tez muzycznie smucić, brzmiąc wtedy podobnie do Alanis Morissette. Dzieje się tak w dwóch zamykających płytę You Were So Far Away i I Hate Seagulls, które momentami wydają się nagraniami z próby ale nie można im odmówić uroku.
W kontraście do tych romantycznych wyznań wcześniej, w najdziwniejszym na płycie Mansion Song przy operowej śpiewaczce wyjącej w tle Kate krzyczy m.in. „aj łona bi fakd” i kontynuuje wątek przez prawie 2 minuty, po których zaczyna się wreszcie piosenka w klimacie M.I.A. z rytmem na pierwszym planie i rdzennie brzmiącym śpiewem.
Wracając jeszcze do singli: Do-Wah-Doo pachnie piosenką musicalową a w instrumntalnych fragmentach przypomina With Or Without You U2. Na tym samym schemacie oparty jest też Pickpocket. Natomiast Kiss That Girl to chyba najbardziej pogodna piosenka, jaką usłyszałem w ostatnich miesiącach. Prosty rytm, wpadająca w ucho melodia i ciekawa aranżacja nadają jej lekkości, która natychmiastowo poprawia humor. Nie wiem jakim cudem zapomniałem ją umieścić na składance 2010. Całośc uzupełnia I’ve Got A Secret, zgodnie z tytułem tajemnicze i niepokojące za sprawą nietypowej melodii oraz fajnie zabrudzone lekko przesterowaną gitarą.
Zachęcam do zapoznania się z tą płytą. Bo choć nie jest specjalnie nowatorka ani nie przynosi przesadnych emocji to zawiera porządny kawał ciekawej i przyjemnej muzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Aby zamieścić komentarz:
1) wpisz treść komentarza w białe pole
2) z pola "komentarz jako" wybierz "nazwa/adres URL"
3) wyświetlą sie 2 nowe pola - w polu "nazwa" wpisz imię/ksywę i naciśnij na "dalej"
4) potem klik na "zamiesc komentarz" i gotowe ;-)

Jeśli wyskoczy błąd powtórz krok 4 ;-D