Animal Collective zdecydowanie nie tworzy muzyki
towarzyszącej. Albo wchodzisz w jej świat na maksa, poddajesz się jej dźwiękom
i płyniesz z ich nurtem albo lepiej zmień płytę. Zdecydowanie namawiam do
pierwszej opcji, gdyż Painiting With to wyjątkowo ciekawa muzycznie propozycja.
Słuchając jej przez słuchawki niemal przez cały czas kręci się w głowie. Aż roi
się tu od kosmicznych, wibrujących dźwięków i oryginalnych, falujących brzmień.
W zwrotce Lying In The Grass słyszymy na przykład organy stworzone
z ludzkich głosów. W refrenie dołącza beat, fortepian, przeróżne instrumenty
dęte (trąbka, flet, klarnet), każdy grający jakby oddzielną nie powiązaną ze
sobą partię a jednak stanowiącą w komplecie fantastyczną całość, którą kończy symfonia
dźwięków rodem ze starych gier komputerowych z Atari czy Commodore. Te ostatnie
pojawiają się na tej płycie wielokrotnie choćby w otwierającym ją Floridada i
Hocus Pocus przypominających nieco Yeasayer. Podobnie zresztą jak Summing The
Wretch, On Delay przywołuje z kolei klimat ostatniej płyty Arcade Fire.
Najlepszy fragment tego krążka zaczyna się wraz z numerem 5
i niesamowitym The Burglars. Ten kawałek to prawdziwa bomba, Red Bull
wstrzyknięty do żyły. Trudno wyliczyć wszystko, co się w nim dzieje: szybko
wyrzucane, nakręcające słowa na początku w towarzystwie śladów syreny
alarmowej, orientalny most prowadzący do niemal transowego refrenu, dwie
śpiewające zupełnie inne partie wokalne, to wszystko razem sprawia, że naprawdę
można odlecieć niczym Rudy Kojot. Równie świetnie jest w kolejnych Natural
Selection i Bagels in Kiev. Słuchając tej pierwszej ma się wrażenie bycia
wciąganym do dziwnego, muzycznego tunelu. A kiedy już się rozpędzimy i chcemy
zaprzeć nogami na 10 sekund zwalniamy podczas składającego się z dwóch lub
trzech słów refrenu, po którym przechodzimy na kolejny, wyższy level. Bułeczki
w Kijowie to minimalnie spokojniejsza za to nieco bardziej tajemnicza
propozycja. Rewelacyjnie wypada również przedostatni na krążku Golden Gal,
murowany kandydat na hit, ze świetną melodią, prostym motywem zagranym na basie
i delikatną porcją dźwięków niepospolitych. Zamykający całość Recycling
udowadnia za to, że Animal Collective równie dobrze czuje się w utworach
wolniejszych, potrafiąc z pospolitej "balladki" zrobić kawałek, o
którym trudno zapomnieć już po pierwszym razie.
Słuchanie tej płyty wymaga odpowiedniej fazy, zdecydowanie
lepiej wchodzi, gdy jest się wypoczętym, kilkakrotnie złapałem się na tym, że
przy głowie pełnej myśli ten album bardziej drażnił mnie niż cieszył. Rada jest
więc jedna: odpocznijcie a potem "pomalujcie z" Animal Collective. Na
Painting With znajdziecie bowiem mnóstwo muzycznych delicji. Smacznego.
Fajny post :)
OdpowiedzUsuńI fajny zespół ;)
OdpowiedzUsuńA ja niestety za tym zespołem nie przepadam. Zupełnie nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńPo fali tak wielkiej krytyki fajnie widzieć osobę która lubi ten album tak samo jak ja!
OdpowiedzUsuń