wtorek, 23 lutego 2016

WTOREK AKCJA WOREK - PLAYLISTA ŻYCIA - ODC. 5 - DZIKOŚĆ SERCA

Latem 1993 roku pojechałem na kolonie do Mrągowa. Nie był to specjalnie historyczny wyjazd. Po raz pierwszy zaciągnąłem się na nim papierosem oraz "samowolnie oddaliłem się od grupy" w skutek czego, niczym w minionej epoce, musiałem podpisać specjalne "oświadczenie" wystawione przez opiekunkę grupy o ksywie Kobra. Jedna rzecz została mi jednak z tego wyjazdu na dłużej. W stolicy polskiego country był bazarek a na nim stoisko z kasetami. To właśnie tam nabyłem pierwsze, w swojej kolekcji wydawnictwo T.LOVE. który potem na kilkanaście lat stał się moim ulubionym polskim zespołem.

Choć wiem, że takie porównania generalnie są bez sensu to dla mnie płyta King to taka polska The Joshua Tree (a jednocześnie Prymityw to prawie Achtung Baby). Znajdziemy na niej wiele muzycznego dobra, kawałków wartych zacytowania, jednak to właśnie Dzikość Serca jest tym, który czaruje najbardziej. Każdy wers to mistrzowska plama pobudzająca wyobraźnię i malująca w niej żywy obraz. Pozornie niezwiązane ze sobą zdania tworzą przepiękną całość.

Jest w tej piosence coś, co sprawia, za każdym przesłuchaniem do głowy wpada mi myśl, że zrobię jeszcze kiedyś coś niesamowitego. Nie umiem tego sprecyzować ale zwłaszcza refren to prawdziwe paliwo, które pozwala się wyrwać z orbity codzienności, sięgnąć chmur i pomyśleć o rzeczach wielkich.

1 komentarz:

  1. Mało kto pisze recenzje o polskich zespołach – za to wielki plus. Ja T.LOVE uwielbiałem, teraz już niekoniecznie. Nie wiem czy wyrosłem, czy po prostu zmienił mi się (albo im) styl, ale jakoś teraz ich piosenki bardziej mnie denerwują.

    OdpowiedzUsuń

Aby zamieścić komentarz:
1) wpisz treść komentarza w białe pole
2) z pola "komentarz jako" wybierz "nazwa/adres URL"
3) wyświetlą sie 2 nowe pola - w polu "nazwa" wpisz imię/ksywę i naciśnij na "dalej"
4) potem klik na "zamiesc komentarz" i gotowe ;-)

Jeśli wyskoczy błąd powtórz krok 4 ;-D