poniedziałek, 12 lipca 2010

SZAFA GRAJĄCA: PLACEBO - HEMOGLOBIN


Hemoglobina to jedna z najbardziej wkręcających piosenek w historii muzyki gitarowej. Za każdym razem, gdy ją słyszę czuję się jakby ktoś powoli acz konsekwentnie wbijał mi głowę gwóźdź. Z każdym kolejnym dźwiękiem wydaje mi się, że coraz bardziej wsiąkam w ten utwór.

Nigdy nie zapomnę pierwszego, przepięknego, energetycznego i kameralnego koncertu Placebo w Polsce w warszawskiej Stodole. Bilet zdobyłem po półtoragodzinnych poszukiwaniach w towarzystwie masakrycznie lejącego deszczu. Od tamtego dnia absolutnie nie toleruję koników. Gość, u którego dzień wcześniej próbowałem kupić bilet w oficjalnym punkcie sprzedaży i który twierdził, że bilety skończyły się parę dni temu pojawił się przed wejściem do klubu z pełnym wachlarzem wejściówek, tyle, że w podwójnej cenie. W końcu na szczęście udało mi się spotkać dobrego człowieka, który odstąpił mi bilet po cenie nominalnej, dzięki czemu mogłem przeżyć jeden z najpiękniejszych muzycznych wieczorów.
Koncert był absolutnie niesamowity, odleciałem na nim kompletnie. Do tego stopnia, że przez całą drogę powrotną żałowałem, że nie zagrali Hemoglobin a następnego dnia kumpel, z którym byłem w Stodole zadzwonił i powiedział, że w radio puszczali pierwsze 3 kawałki z warszawskiego koncertu. Zgadnijcie od czego zaczęli? Tak, właśnie od pozycji, która trafia do dzisiejszej szafy. Do dziś zastanawiam się czasami w jak wielkim kosmosie musiałem się znajdować wraz z pojawieniem zespołu na scenie, skoro nie namierzyłem swojego ulubionego kawału tej grupy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Aby zamieścić komentarz:
1) wpisz treść komentarza w białe pole
2) z pola "komentarz jako" wybierz "nazwa/adres URL"
3) wyświetlą sie 2 nowe pola - w polu "nazwa" wpisz imię/ksywę i naciśnij na "dalej"
4) potem klik na "zamiesc komentarz" i gotowe ;-)

Jeśli wyskoczy błąd powtórz krok 4 ;-D