Dawno nie słyszałem albumu tak pobudzającego wyobraźnię jak
This Is All Yours. Gdybym był dzieckiem to chciałbym, żeby każda muzyka do
każdej bajki brzmiała się tak jak Intro do drugiego album zespołu ALT-J. Rozpoczyna
się niczym śpiew budzących się elfów, po kilkunastu sekundach dołączają do nich
niższe głosy, piszczałka oraz coraz bardziej magiczne instrumenty i dźwięki.
Pierwszy kawałek tej płyty to mistrzostwo świata w kategorii
"przygotowanie do dalszego słuchania", jedno z najpiękniejszych
muzycznych otwarć, jakie kiedykolwiek wpadło mi w uszy. Intro płynnie
przechodzi w Arrival in Nara, cudownie piękną, spokojną i ciepłą kompozycję,
której każda sekunda to ciepły okład na serce, łyk wody na pustyni, pomocna
dłoń podana, gdy nie mamy już siły się wspinać. Podobne doznania towarzyszą nam
już po przybyciu do Nary, bo taki tytuł nosi trzecia ścieżka This Is All Yours.
Robi się nieco bardziej tajemniczo, dzięki orientalnym nieco współbrzmieniom i
czarodziejskim głosom zaskakującymi co kilkanaście sekund zmianą barwy. Tu
brzdąknie fortepian, tam uderzy mocno przesterowany bas tylko po to by za
chwilę a capella mógł wybrzmieć wokal w rejestrze bliskim sopranowi. Z jeszcze
większym kosmosem mamy do czynienia w Every Other Freckle, niespełna
czterominutowej symfonii. Trudno opisać słowami co dzieje się w tym kawałku.
Przez pierwsze 15 sekund mamy wrażenie zbliżającego się do nas w szybkim tempie
obiektu, którym okazuje się pokojowo nastawiony, śpiewający skrzat, który jak
po chwili się przekonujemy nie jest sam. Jego towarzysze przywieźli ze sobą moc
niesamowitych, oryginalnych brzmień, zarówno tych melodyjnych jak i
brzęczących. I kiedy wnikniemy już w ich świat utwór ten zaczyna się jakby od
nowa, fragmentem rodem z barokowego dworu i tańczonego tam menueta. Po ostatnim
ukłonie robi się coraz bardziej mrocznie, brzęczenia zdecydowanie wychodzą na
pierwszy plan i kiedy spodziewamy się kolejnego menueta nasze uszy atakuje
najbardziej abstrakcyjno-kosmiczne dźwiękowe
tegoroczne 15 sekund. To prawdziwe muzyczne LSD...
rozkładające na łopaty
i przynoszące wizje. Ja odpływam za każdym razem, gdy je słyszę, mój mózg
przenosi się do innego wymiaru. Do tego stopnia, że następujący po nim Left
Hand Free, sprawdzający się dobrze jako przebojowy singiel, drażni mnie nie co
swoją infantylnością. Mam wrażenie, że jego umieszczenie w tym miejscu tego
krążka to niezbyt trafny wybór. Tym bardziej, że po nim słyszymy trzy najspokojniejsze
i najcichsze utwory na This Is All Yours. Choice Kingdom i Warm Foothils
urzekają delikatnością, natomiast Hunger Of The Pine to propozycja dużo
bardziej mroczna, prowadzona przez pulsujący dźwięk, niskie dźwięki
instrumentów dętych i dość szorstkie wokalne współbrzmienia.
Fantastycznie wypada The Gospel Of John Hurt, pięknie
rozwijająca się od ascetycznej, nieco surowej zwrotki, z pojedynczymi słowami
wyśpiewanymi w dwugłosie, do refrenu coraz bardziej rozbudowanego z każdym
kolejnym pojawieniem. Bloodflood Pt.II to z kolei namacalny dowód na to jak
potężnym instrumentem może być ludzki głos, to jak wokale konkurują ze sobą w
końcowym fragmencie tego utworu zasługuje na muzycznego Oscara.
Płytę zamyka utwór Leaving Nara, ale wbrew tytułowi tego
krążka nie ma się ochoty ani zostawić ani powiedzieć mu "nara". Wręcz
odwrotnie, trudno go wyjąć z odtwarzacza. Jeśli jeszcze nie rozpoczęliście
przygody z ALT-J nie zwlekajcie ani chwili dłużej. Brytyjczycy właśnie
skutecznie obalili mit trudnej i słabszej drugiej płyty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Aby zamieścić komentarz:
1) wpisz treść komentarza w białe pole
2) z pola "komentarz jako" wybierz "nazwa/adres URL"
3) wyświetlą sie 2 nowe pola - w polu "nazwa" wpisz imię/ksywę i naciśnij na "dalej"
4) potem klik na "zamiesc komentarz" i gotowe ;-)
Jeśli wyskoczy błąd powtórz krok 4 ;-D