
Zespół
Michaela Stipe’a nigdy nie schodzi poniżej pewnego poziomu,
Collapse Into Now również jest albumem dobrym. I choć daleko mu do
Automatic For the People czy
The New Adventures in Hi-Fi to w dużej części cieszy uszy. Do nowego krążka
R.E.M. pozytywnie nastawia jego pierwsza trójka, na którą składają się
Discoverer i
All The Best, z ciekawymi, zadziornymi riffami oraz singlowe, fantastycznie przebojowe
Uberlin, tak charakterystyczne, że nie sposób pomylić go z nagraniem żadnego innego zespołu. Moją ulubioną dwójką z tej płyty są jednak kołysankowe, kojarzące się z dziecięcą pozytywką
Every Day Is Yours To Win z przepięknym i ciekawym refrenem oraz
Walk It Back, prosta piosenka, w której rządzi jedynie fortepian i ledwie słyszalna w tle akustyczna gitara oraz chwytająca za gardło, ekspresyjnie wyśpiewana melodia. Na
Collapse Into Now znajdziemy sporo utworów szybkich, z dość mocno, jak na
R.E.M., przesterowaną gitarą.
Nie brak tu też kawałków spokojniejszych, takich jak choćby Oh My Heart czy nieco ogniskowe It Happened Today. I choć słucha się ich wszystkich przyjemnie to pod koniec płyty momentami stają się lekko monotonne. Nie dotyczy to świetnego, zamykającego całość Blue, będącego czymś pomiędzy odliczaniem przed startem rakiety a pieśnią pogrzebową z gościnnym udziałem Patti Smith.
Piętnasta studyjna płyta R.E.M. przynosi 40 minut miłej i dobrej muzyki. Na Collapse Into Now nie ma ani jednego kawałka, o którym można by powiedzieć, że jest kiepski. Szkoda tylko, że jednocześnie mało jest tu kompozycji, o których nie można zapomnieć.
;) piekne
OdpowiedzUsuńteraz czekamy na info ze REM zagra na OPENERZE albo innym Orange czy Kołku ;)
pzdrrrr