niedziela, 12 lipca 2020

NADZIEJA

środa, 24 czerwca 2020

ĄŻEJ EKSKLUZYWNIE

Specjalnie dla Bonomuzy, ążej udzielił eksluzywnej, krótkiej wypowiedzi podsumowującej wizytę w Waszyngtonie.

sobota, 4 kwietnia 2020

Zapraszam na drugi odcinek RADIA BONOMUZA. Jego motyw to "SZCZEPIONKA NA KORONĘ, czyli dobra muza na kwarantannę". Usłyszycie w niej  utwory podnoszące nastrój, zachęcające do skakania oraz do wesołych przemyśleń. Zarówno te w nastoletniem, przedemerytalnym jak i te, które dopiero co pojawiły się w eterze. 



Audycji można słuchać prosto z linka, ale polecam pobranie pliku i włączenie pliku w dowolnym programie do odtwarzania muzyki.


środa, 25 marca 2020

W 6 MINUT DOOKOŁA PŁYTY: BRING ME THE HORIZON - AMO


Zapraszam do wysłuchania recenzji szóstego studyjnego krążka grupy Bring Me The Horizon pod tytułem AMO. Kliknij w TEN LINK, poczekaj kilka sekund aż się pobierze, podgłośnij i baw się dobrze!

Recenzja jest dostępna pod adresem:
https://drive.google.com/file/d/17Az-3gpc80m6KL_8dFfk_fhwA8W4CIGJ/view?usp=sharing

W 6 MINUT DOOKOŁA PŁYTY - NOWY WYMIAR RECENZJI

Kilka miesięcy temu, świętując dziesiąte urodziny Bonomuzy zapowiedziałem kilka zmian, które wprowadzamy do bloga z okazji wejścia przez niego w wiek nastoletni. Oto pierwsza z nich. Od teraz recenzje muzyczne będą pojawiać się również w wersji audio w ramach cyklu "w 6 minut dookoła płyty". O muzyce dobrze się pisze i czyta ale jeszcze lepiej się jej słucha.

Póki co nagrania będą dostępne po ściągnięciu ich z podlinkowanego dysku. Pracuję intensywnie nad wygodniejszym sposobem ich dystrybucji. Mam nadzieję, że zawartość plików zrekompensuje Wam te kilka sekund czekania na ich ściągnięcie. ;-D

wtorek, 10 marca 2020

MARS (W KORONIE) NAPADA

Czytam, słucham, obserwuję i.... Tak mi się jakoś skojarzyło z obecną sytuacją.

Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki
Stan wyjątkowy zawsze smaczny i zdrowy
Podobno jeszcze broni się Gdańsk Orunia
Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia...



Hej, hej Mars napada
Dookoła ludzi gromada
Hej, hej Mars atakuje
Żadnej litości nie czuje
Hej, hej napada Mars
Płonie ziemia skąd Sawa i Wars
Hej, hej u wrót stoi głód
Nie rzucim ziemi skąd nasz ród!


sobota, 29 lutego 2020

RADIO BONOMUZA

29 lutego to dzień wyjątkowy, pojawia się w kalendarzu raz na 4 lata. Dlatego to właśnie dziś startuje nowy projekt Bonomuzy. Zapraszam Was do wysłuchania pierwszej audycji RADIO BONOMUZA, mojego "radiowego debiutu". Pierwszy odcinek poświęcony jest moim dwudziestu ulubionym piosenkom minionego roku. Miłego słuchania!

https://drive.google.com/file/d/1oSyX-I0EsNQI1vnxxNGi9E-T39h7-c5U/view



wtorek, 18 lutego 2020

8

8 lat to poważny wiek, do playlisty Fila powoli zaczynają dołączać "piosenki dla dorosłych" oraz zespoły, na których płytach napisane jest EXPLICIT LIRYCS ;-D. Bracia FF zdecydowanie do nich należą a Etyzer z Kosmosu był jednym z ulubionych utworów FB w 2019 roku.









sobota, 1 lutego 2020

BEST OF BONOMUZA 2019 - PODIUM



1. NICK CAVE & THE BAD SEEDS - Ghosteen   
Nigdy w życiu nie słyszałem smutniejszego nagrania. Ghosteen jest wypełnione przepiękną muzyką i przeogromnym cierpieniem. Po stracie syna Nick opowiada o tej tragicznej historii, zapewnia syna, że czeka na niego, obiecuje, iż jest tuż obok, wyobraża sobie co w tej chwili robi. Ghosteen to dużo więcej niż muzyczne wydawnictwo, to kronika ludzkiego cierpienia okraszona przecudowną muzyką. 

2. BRING ME THE HORIZON - Amo
Do tej pory Brytyjczycy kojarzyli mi się raczej z mało skomplikowanym i zróżnicowanym repertuarem. Tymczasem ich szósty studyjny album dosłownie rozkłada na łopatki. Elektroniczne Intro przechodzi w mocarne MANTRA, kolejne In The Dark fantastycznie łączy mocne gitarowe uderzenie z elektronicznymi urozmaiceniami. To właśnie najbardziej charakterystyczna cecha rozpoznawcza Amo. Ten dualizm fantastycznie sprawdza się zarówno w utworach szybkich jak i spokojniejszych. Płyta ma w sobie niesamowitą energię, jeśli brakuje jej wam nieco tej jesiennej zimy to po prostu wciśniejcie „play”.

3. VAMPIRE WEEKEND - Father of The Bride
Na nową płytę Vampire Weekend trzeba było czekać 6 lat. Długo ale kiedy już trójka z Nowego Jorku wróciła z nowym krążkiem umieściła na nim aż 18 utworów. Znajdziemy wśród nich kilka prawdziwych perełek z charakterystycznym dla Wampirów delikatnym brzmieniem. 2021, Berlin-New-York-Jerusalem czy We Belong Together to przykłady przepięknych, wolniejszych kawałków. Jeśli chcecie natomiast „potupać nieco nóżką” do gustu przypadną wam bardziej numery w stylu This Life, Bambina lub Married in a Gold Rush. Father of the Bride to fantastyczna płyta z prawdziwie letnim klimatem.

piątek, 31 stycznia 2020

BEST OF BONOMUZA 2019 - MIEJSCA 10-4

W tym roku muzyczne podsumowanie roku pojawia się o miesiąc później niż zwykle. Powodów tego jest kilka, z jednej strony styczeń był dla mnie "chorowity", z drugiej fantastycznych albumów wydanych w zeszłym roku było tak wiele, że o wiele dłużej zajęło mi wybranie prawdziwie najlepszej dziesiątki. Kandydatów starczyłoby i na kolejne 10 miejsc ale "dura lex sed lex".


10. MODERN LIES - Ekstrawertyka
Przy pierwszym zetknięciu z twórczością tej grupy byłem przekonany, że Mietal Waluś wskrzesił Negatyw. Debiut Modern Lies cieszy ucho, Alisson eM, Listopad czy Paszporty to kawałki pełne muzycznego dobra. Sceptycy stwierdzą, że Ekstrawertyka to album „na jedno kopyto”. Utwory faktycznie mają wspólny mianownik ale efektem tego jest spójność płyty a nie nuda. 
Najciekawsza piosenka: Alison eM

9. MUNIEK - Syn Miasta
Drugi solowy album Muńka, w przeciwieństwie do pierwszego brzmi świetnie. Każdy z 10 umieszczonych tu utworów to wędrówka po różnych muzycznych gatunkach, dla których inspirację stanowią artyści będący dla Zygmunta wzorem. Trochę muzycznego brudu, kilka przebojów, wiele ciekawych tekstów i Pola - przebój roku 2019.
Najciekawsza piosenka: Pola

8. RAMMSTEIN - Rammstein
Długo wyczekiwana nowa płyta Rammsteina nie jest ani przesadnie oryginalna ani zaskakująca. Słucha się jej natomiast fantastycznie.Przebojowy, momentami wręcz dyskotekowy Auslander, przerażające Puppe, marszowe Zeig Dich i nostalgiczne Diamant to tylko przykłady, dla których ten krążek trafia do tego zestawienia.  
Najciekawsza piosenka: Auslander

7. SLIPKNOT - We Are Not Your Kind
Szósty studyjny album SLIPKNOTa to prawdziwa mocna, energetyczna piguła. Romantycznej kolacji przy świecach raczej przy nim nie zjecie ale do wyrwania z porannej zamuły nada się znakomicie. Corey i spółka po raz kolejny udowadniają, że nie są zespołem „na jedno kopyto” a mocna muzyka może mieć wiele oblicz.
Najciekawsza piosenka: Unsainted

6. YEASAYER - Erotic Reruns
Największym minusem tego albumu jest czas jego trwania (29:09) oraz fakt, iż okazał się ostatnim dziełem w historii Yeasayer. Przy każdym przesłuchaniu Erotic Reruns ogarnia mnie żal przemieszany z nadzieją, że to tylko przejściowa decyzja zespołu. Ten krążek to pożegnanie w pięknym stylu a Let Me Listen It On You w zestawieniu na przebój roku ustąpiło Poli o niecały „milimetr”. 
Najciekawsza piosenka: Let Me Listen It On You

5. THOM YORKE - Anima
Słuchając Anima wystarczy zamknąć oczy i przestać myśleć a wtedy z marszu przenosimy się w podróż po krainie własnej wyobraźni. Płyta nie sprawdzi się w roli muzyki „towarzyszącej”, te prawie 48 minut muzycznych eksperymentów wymaga kontemplacji. W zamian odwdzięcza się podróżą po niesamowitych, oryginalnych dźwiękach, tajemniczym klimatem oraz prawdziwymi, muzycznymi delicjami.
Najciekawsza piosenka: Not The News

4. TRANSGRESJA - Brak Równowagi
Zdecydowanie największa niespodzianka w zestawieniu najlepszy płyt roku 2019. Na naszej rodzimej muzycznej scenie pojawił się bowiem zespół, który przy odrobiny szczęścia już wkrótce może stać się najlepszym muzycznym towarem eksportowym. Niesamowity debiut pełny mocnej gitarowej muzyki, w której słychać inspiracje m.in. Sweet Noise, Rammstein, Slipknot ale również K44. Transgresja ma bardzo wyrazisty wizerunek, zróżnicowany repertuar oraz manierę, która niektórych może śmieszyć. Dla mnie osobiście całość jest GENIALNA. I do ostatniej chwili zastanawiałem się czy nie przesunąć Braku Równowagi na najniższy stopień podium. Nie przegapcie pod żadnym pozorem!
Najciekawsza piosenka: Furia


czwartek, 19 grudnia 2019

DZIESIĄTE URODZINY BONOMUZY

Dokładnie 10 lat temu, 19 grudnia 2009 roku, w internetowym świecie powstał muzyczny blog Bonomuza. Przez ten czas pojawiło się na nim 641 postów, a wśród nich recenzje płyt, relacje z koncertów i festiwali w Polsce i Europie, kilka wątków osobistych, muzycznych opisów podróży po 3 kontynentach, mnóstwo tekstów z kategorii inne, konkursów oraz wszelakich tekstów, których motywem przewodnim było hasło "życie jest muzyką". 
I chociaż w ostatnich 3 latach Bonomuza dostarczała nowych publikacji rzadko, to nic w aktualności jej hasła przewodniego się nie zmieniło. Życie nadal jest muzyką i nie wyobrażam sobie aby kiedykolwiek było inaczej. 
Dekada w sieci zobowiązuje. Mimo spadku aktywności w ostatnim czasie dziś z wielką radością zapowiadam i obiecuję, że już wkrótce Bonomuza zagości na Waszych ekranach zdecydowanie częściej. W nowym wydaniu, z nowymi cyklami, z nagraniami audio i jeszcze większą dozą emocjonalnych tekstów o muzyce. STAY TUNED!!! A tymczasem zaśpiewajmy gromko:


poniedziałek, 11 listopada 2019

MAGICZNA AMERYKA

W czwartek świętowaliśmy 25-lecia wydania przez BLUR singla End Of A Century a dziś aż prosi się przywołać kolejną piosenkę z płyty Parklife. Polski naród wybrany, dzięki maestrii dyplomatycznej naczelnego notariusza od dziś może podróżować do USA bez wiz! Cieszmy się więc i radujmy a wraz z tą wzniosłą chwilą zaśpiewajmy:

Laaaa, la la la laaaaaaa, we want to go to magic America
Laaaa, la la la laaaaaaa, we want to live in magic America
With all the magic people ;-)

czwartek, 7 listopada 2019

ĆWIERĆWIECZE "KOŃCA WIEKU"

Dokładnie dziś mija 25 lat od dnia wydania piosenki End Of A Century jako trzeciego singla promującego trzeci studyjny album BLUR. Utwór nie podbił list przebojów, Damon Albarn twierdził później iż nie był to trafiony wybór a ja do dziś dziwię się, że tak fantastyczny kawałek nie przemówił do ludzi jesienią 1994 roku. W mojej prywatnej liście najepszych piosenek BLUR ta znajduje się w pierwszej piątce. Jest w niej coś cudownie nostalgicznego a jednocześnie budującego. Z jednej strony myśl o końcu pewnej epoki, z drugiej autoironia z marnotrawionego czasu a jeszcze z innej mega pozytywna myśl o tym, że choćby nie wiem co to będzie dobrze. Bo w końcu ile końców świata każdy z Was już przeżył? Ile razy wydawało się Wam, że "to już naprawdę koniec"? I co? JAJCO! End of a Century is nothing special!



Jedyny "prawdziwy koniec świata" to fakt jakimi dzieciakami byli panowie z BLUR w momencie wydania tak fenomenalnej i dojrzałej płyty jak Parklife.

niedziela, 3 listopada 2019

WSPOMNIENIE


Niestety również w tym roku świat muzyczny stracił wiele znaczących dla niego osób. Największym szokiem była dla mnie śmierć artysty, który nieodłącznie kojarzy i będzie się kojarzył z czasami licealnymi. Szkolne dyskoteki z No Good oraz Out of Space w tle, niesamowite teledyski do Firestartera, Breathe a przede wszystkim Smack My Bitch Up. The Prodigy było właściwie moim pierwszym spotkaniem z muzyką elektroniczną. Keith Flynt był jego najbardziej charakterystyczną postacią, mimo iż swoje występy rozpoczął w nim jako gościnny tancerz. Miałem przyjemność widzieć Keitha i spółkę na żywo dwukrotnie. I bardzo żałuję, że przysłowie "do trzech razy sztuka" w tym przypadku się nie spełni. 

poniedziałek, 18 lutego 2019

7

niedziela, 3 lutego 2019

SKŁADANKA BEST OF BONOMUZA 2018


1. MĘSKIE GRANIE ORKIESTRA 2018 - Początek
Zdecydowana polski hit minionego roku, kawałek perfekcyjny pod każdym względem.

2. AWOLNATION - Handyman
W pierwszej połowie 2018 to właśnie Handyman był moim faworytem do miana piosenki roku, przebojowa, pozytywna piosenka idealna na czasy, gdy słońca brak.

3. NOSOWSKA - Ja Pas!
„W tej piosence co ją Prońko śpiewa facet robi małpę i ma Krysia w domu cyrk. Ty po małpie robisz ćwiartkę, pół, trzy czwarte a gdy robisz krowę to mam w domu syf”. Mistrzostwo świata.

4. MUSE - Preassure
Miałem ogromny problem z wyborem 1 piosenki z płyty, na które niemal każda pozycja wgniata w fotel. Padło na singlowy hicior.  

5. THE PERFECT CIRCLE - So Long Ant Thanks For All The Fish
Cudowny utwór, fantastyczna płyta i wielki żal z powodu braku obecności w Krakowie na grudniowym koncercie.

6. ZDUNEK ENSEMBLE & KAZIK - Wojny
Kazik z kumplami w punkowej odsłonie.

7. EDITORS - Hallelujah (So Low)
Zaczyna się niepozornie ale instrumentalne, mroczne fragmenty dosłownie rozsadzają uszy.

8. STONE SOUR - Song #3
To jedno z moich największych koncertowych odkryć zeszłego roku. Corey i spółka grali na Torwarze przed Marylinem Mansonem i nakryli „gwiazdę wieczoru” kapeluszem.

9. LADY PANK & ARTUR ROJEK - Wciąż Bardziej Obcy
Fantastyczna nowa wersja kultowej piosenki nagrana z okazji 35-lecia debiutanckiej płyty Lady Pank.

10. THREE DAYS GRACE - Infra-Red
Zeszłoroczny album TDG nie zachwycił ale promujący go singiel jak najbardziej.

11. LADY GAGA & BRADLEY COOPER - Shallow
Piosenka, podobnie jak film z którego pochodzi z jednej strony banalna, z drugiej nie pozwalająca przejść obok obojętnie.

12. COMA - Z Poradnika Młodego Zielarza
„Biegać, skakać, latać, pływać, w tańcu w ruchu wypoczywać” - skorzystać z tej rady Pana Kleksa to mój plan na 2019

13. DYNORO & GIGA D’AGOSTINO - In My Mind
Tęskniłem za „starym dobry Gigim”, teraz czekam na jego kolejne dowody obecności.

14. REA GARVEY - Hometown
Niby nie ma nic wielkiego w tym numerze ale wpadł mi w ucho na początku zeszłego roku i nie chciał wypaść do samego końca.
15. CLEO - Łowcy Gwiazd
Hicior! Z mocą, aktywatorem „chodzącej nóżki” i życiową radą ;-)
16. PAUL MCCARTNEY - Fuh You
Trochę trąci mychą ale świetnie widzieć aktywnego studyjnie i koncertowa ostatniego z Beatlesów. 

17. THE PRODIGY - Light Up The Sky
Latka lecą a Prodigy wciąż dobre.

18. MJUT - Nie Chcę Prawdy
Bardzo ciekawy „smutas”.

19. BAD WOLVES - Zombie
Niestety także rok 2018 przyniósł stratę osoby ze świata muzyki, które wiele mogła jeszcze osiągnąć. Cover w hołdzie dla Dolores O’Riordan poraża.

20. BRYAN ADAMS - Summer Of 69
Długo czekałem na pierwszy koncert Kanadyjczyka, który największe hity pisał, gdy byłem jeszcze w podstawówce. Warto było czekać, chciałbym w wieku Bryana wyglądać i mieć taki power jak on.

21. U2 - Acrobat
Obecność mojego absolutnego utworu życia w setliście berlińskiego koncertu U2 jest dowodem na to, że nie ma rzeczy niemożliwych. Z niewiadomych powodów do tego roku zespół nigdy nie grał na koncertach swojej najlepszej piosenki wydanej 28 lat temu. To była dla mnie największe muzyczna niespodzianka zeszłego roku, kompletnie się jej nie spodziewałem ale tych 5 minut 31 sierpnia nei zapomnę nigdy.


poniedziałek, 21 stycznia 2019

SKUNK ANANSIE NA WOODSTOCKU !!!

Niecałą godzinę temu Jurek Owsiak ogłosił w audycji Zaraz Będzie Ciemno, że 3 sierpnia na 25. Przystanku Woodstock, zwanym od zeszłego roku Pol'n'Rock Festiwalem wystąpi Skin i jej kompani ze Skunk Anansie! Zespół jest równolatkiem najpiękniejszego polskiego festiwalu i w Kostrzynie będzie również świętował swoje ćwierćwiecze. Miałem przyjemność widzieć Skunk Anansie na żywo kilka razy i za każdym z nich ich występ był prawdziwą petardą. Wraz z dzisiejszym ogłoszeniem klamka zapadła: pierwsze trzy dni sierpnia spędzam w zachodniej Polsce!

A jeśli chcielibyście zobaczyć próbkę tego, co czeka nas w Kostrzynie 3 sierpnia polecam chociażby ten koncert:

wtorek, 1 stycznia 2019

poniedziałek, 31 grudnia 2018

BEST OF BONOMUZA 2018 - MIEJSCA 10-4


10. BIFFY CLYRO - MTV Unplugged

Akustyczna płyta Szkotów świetnie się zaczyna i podobnie kończy, kuleje nieco jedynie jej środek. Tak czy inaczej Biffy bez prądu smakuje równie dobrze jak z nim.

9. LADY PANK - LP1 (2018)

Debiutancka płyta Lady Pank pierwotnie trafiła do sklepów w 1983 roku i stanęła zapewne na półkach koło octu. Z okazji 35-tych urodzin LP1 zespół postanowił nagrać ją ponownie z udziałem wielu zacnych gości. Mimo upływu czasu każda z 12 umieszczonych tu piosenek nadal brzmi fantastycznie. A nowe wersje z udziałem m.in. Organka, Markowskiego, Roguckiego i Rojka tylko ten efekt wzmacniają.

8. MIKE SHINODA - Post Traumatic

Tytuł tego krążka mówi wszystko. To swoisty zapis myśli z pierwszych chwil, gdy świat obiegła wieść o samobójstwie CHestera Bennigtona. Album został bardzo źle odebrany przez rodzinę Chestera podkreślającą, że Mike nie traktował go w Linkin’ Park zbyt dobrze. Post Traumatic słucha się jednak z ciarkami na plecach.

7. MĘSKIE GRANIE 2018

Otwarcie przyznaje, że do tego roku nie rozumiałem fenomenu Męskiego Grania. Tegoroczne dwupłytowe wydawnictwo sprawiło, że w przyszłym roku pewnie sam będę polował na bilety. 

6. EDITORS - Violence

Długo dojrzewałem do nowej propozycji Editors, nadal mam wobec niej pewne zastrzeżenia. Bez wątpienia jednak Violence to pozycja, której absolutnie nie warto reglamentować swoim uszom. 

5. SMASHING PUMPKINS - Shiny And Oh So Bright Vol. 1

Największym minusem tej płyty jest jej czas trwania, który wynosi 31 minuty. Dynie wróciły do muzycznego świata żywych w wielkim stylu.

4. AWOLNATION - Here Come The Runts

Do wakacji byłem pewny, że ten krążek znajdzie się w tegorocznym podsumowaniu na podium. Nawet teraz zastanawiam się czy nie powinien wskoczyć na trzecie miejsce. Na Here Come The Runts znajdziecie 6 utworów fenomenalnych i drugie tyle po prostu dobrych. A Handyman to zagraniczna piosneka roku 2018, najsmaczniejszy plaster miodu, jaki kiedykolwiek jadłem. 




niedziela, 30 grudnia 2018

NOSOWSKA - BASTA


Basta to album ascetyczny. Zróżnicowanie dźwięków, którymi częstuje nas Kasia jest ogromne, podawane są one jednak stopniowo i w małych porcjach. W efekcie niemal za każdym razem na pierwszy plan wysuwa się warstwa liryczna piosenek. I trzeba przyznać, że Nosowska na swym nowym solowym albumie sięga w tej kwestii wyżyn. Teksty są ciężkie, czasem bardzo, jeśli zawierają wątki autobiograficzne nabierają wręcz warstwy przerażającej. Praktycznie każdy z jedenastu „liryków” pozostaje w głowie na długo. 
Muzyka elektroniczna to zdecydowanie nie mój konik a jednak Basty słucham z ogromną przyjemnością i otwartą szczęką. Pojedyncze elektro dźwięki docierające do naszych uszu niemal nigdy się nie powtarzają, za to praktycznie zawsze mają w sobie tak zwane „jajo” - moc, z którą wybrzmiewają bywa mocniejsza niż najbardziej przesterowana gitara. To bardzo wysmakowana płyta, jej każda sekunda zaskakuje, hipnotyzuje i wciąga coraz głębiej w mroczny i trudny świat opisywany przez Kasię. Słuchając tego krążka mam wrażenie, jakbym wsiadł na jadącą przez niemal 40 minut kolejkę górską, której każdy kolejny podjazd, spadek i zakręt powodują iż chce się w niej przebywać bez końca.

sobota, 29 grudnia 2018

EDITORS - VIOLENCE


Podczas pracy nad tegorocznym albumem Editors wybrali się na dość długą wycieczkę w kierunku muzyki elektronicznej. Szczerze przyznaję, że nie doceniłem tego krążka tuż po jego wydaniu. Po dwóch czy trzech próbach stwierdziłem, że „Editors skończyli się na Kill’em All” a do słuchania Violence wróciłem kilkanaście dni temu w ramach muzycznych podsumowań roku. Po dłuższej przerwie w słuchaniu stwierdzam, iż Violence to płyta nierówna. Fantastyczne piosenki mieszają się tu z utworami mocno przeciętnymi, pozbawionymi charakteru zespołu, udających się w nie zawsze do końca udane muzyczne poszukiwania. Znajdziemy tu jednak kilka pozycji, obok których nie da się przejść obojętnie.
O ile numer jeden w postaci singlowego Cold specjalnie nie powala to już następujące po nim Hallelujah (So Low) zdecydowanie stawia na baczność, szczególnie za sprawą brzmienia w instrumentalnych częściach, które wydaje się niemalże rozsadzać głośniki. Utwór tytułowy ma w sobie coś kontrowersyjnego, momentami podchodzi pod muzykę dyskotekową i zdecydowanie nie należy do moich  faworytów. W ogóle na Violence usłyszmy sporo ukłonów w kierunku skocznych rytmów. Czasami, jak w przypadku Nothingness czy fantastycznie zróżnicowanego Magazine próba ta wypada pozytywnie, innym razem nie bardzo (Darkness At The Door). 
Wśród wielu pojawiających się na Violence eksperymentów Editors najlepiej wypada „w starym stylu”, czyli w No Sound But The Wind, pięknej balladzie prowadzonej przez dźwięk fortepianu. To numer skłaniający do refleksji, jego słuchanie pozwala „zawiesić się” i odpłynąć myślami w niedostępne na co dzień rewiry. Równie pięknie brzmi ostatnie na płycie Belong z cudownym, majestatyczny zakończeniem oraz Counting Spooks, nastrojowe w pierwszej części a taneczne w drugiej. Ten numer to przykład udanego mariażu pomiędzy starym a nowym Editors z dobrze wyważonymi proporcjami. Lubię słuchać Violence, najbardziej wtedy gdy zaczynam od drugiej piosenki i przeskakuję trzecią oraz czwartą.

piątek, 28 grudnia 2018

SMASHING PUMPKINS - SHINY AND OH SO BRIGHT VOL. 1


Od chwili największych sukcesów Smashing Pumpkins zmieniły się wiek, tysiąclecie, dostępność tanich lotów, jakość karmy dla zwierząt hodowlanych i wiele innych. Niezmienna pozostała fryzra Billego Corgana i jakość muzyki Dyń. Knights of Malta za sprawą smyczków, wokalnego „ła ła ła” i chórków brzmi bardziej jak utwór country niż to, do czego przez lata przyzwyczaili nas Billie i spółka. Otwierający album kawałek dziwi tylko za pierwszym razem, po drugim przesłuchaniu przestałem mieć wątpliwości co do jego „fajności”. Na kolejnych ścieżkach Shiny And Oh So Bright Vol. 1 otrzymujemy swoiste best of Smashing Pumpkins. Pełno tu brzmień i klimatów charakterystycznych dla Amerykanów, począwszy od spokojniejszych Silvery Sometimes, Travels i Alienation przez nieco bardziej drapieżne Marchin’ On i Solara. To właśnie ten ostatni jest dla mnie absolutnym debeściakiem na tym krążku. Wytłumiona gitara i dość monotonny śpiew w zwrotce stopniowo budują napięcie, którego ujście znajdujemy w moście prowadzącym do refrenu oraz w nim samym, pełnym muzycznego chaosu. Prawdziwe muzyczne delicje bez jednej zbędnej nuty! Wszystkie kawałki urzekają fantastycznymi melodiami podkreślonymi niepodrabialnym głosem Corgana, oraz zróżnicowanymi, ciekawymi aranżacjami. Album mija dosłownie „w oka mgnieniu”, trudno znaleźć na nim choćbym jeden słabszy punkt. Jeżeli już miałbym się do czegoś przyczepić to do czasu trwania albumu, który wynosi 31 minut i składa się jedynie z ośmiu utworów. Nazwa płyty sugeruje, że może pojawić się jej kontynuacja. Z jednej strony szkoda, że już teraz nie dostaliśmy więcej muzycznej radości od Dyń, z drugiej nie mogę się doczekać się części drugiej tego wydawnictwa. 

środa, 14 listopada 2018

U2 - BERLIN - 1 IX & 13 XI 2018


Ten koncert miał się odbyć 1 września. Po fenomenalnym show otwierającym dzień wcześniej europejską część trasy eXPERIENCE & iNNOCENCE Tour, Bono i spółka wyszli na scenę w 79. Rocznicę wybuchu II Wojny Światowej. Zostali na niej jednak niespełna 25 minut. Po mega energetycznym początku podczas śpiewania Red Flag Day wokalista dosłownie stracił głos. Przeprosił tłumacząc przy okazji, że od dawna nie pali i kompletnie nie wie co się stało, gdyż jeszcze chwilę temu „śpiewał jak ptak”. Piąty zagrany utwór, okazał się tym ostatnim tamtego dnia. Bono próbował śpiewać, z głośników słychać było jednak tylko zachrypniętą recytację. To był koniec tamtego muzycznego wieczoru. Ostatnim zagranym utworem był, o ironio, Beautiful Day. Zespół od razu zapowiedział powtórzenie koncertu a pierwszym wolnym terminem był 13 listopada, czyli wczoraj.

Na podstawie tej sytuacji można napisać wiele tekstów dotykających rzeczy ważnych, może nawet najważniejszych. Pierwsza, dość banalna to cytat z Forresta Gumpa „życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz co trafisz”. Wokalna kontuzja Bono jawiła się czymś nieprawdopodobnym biorąc pod uwagę moc, z jaką wyśpiewał pierwsze dwie piosenki oraz cały koncert dzień wcześniej. Pamiętam, że to właśnie ta myśl towarzyszyła mi podczas przedwczesnego wychodzenia z hali. Możesz mieć super plan, być przygotowanym na 10000%, mieć w zanadrzu wiele alternatyw a czasem i tak po prostu dzieje się coś na co absolutnie nie masz wpływu. Jedynym sensownym zachowaniem w takim przypadku jest chwycić się jak najszybciej tego, na co wpływa masz.

Dwa dni po tamtym niedokończonym koncercie ogłoszono, że ten powtórzony odbędzie się 13.11 i będzie ostatnim z całej trwającej niemal rok trasy. Tym sposobem, zupełnie nieoczekiwanie  dostałem szansę obejrzenia otwierającego i zamykającego trasę show. U2 jest absolutnie moim zespołem numer jeden ale myślę, że nawet dla mniej zaangażowanego fana taka możliwość to coś naprawdę fajnego. Choćby dlatego, że daje nadzieję na to, że przez ten czas zespół poeksperymentuje trochę z setlistą, pomyśli o nowych aranżacjach itp. „Niedokończony” koncert z 1. września miał być dokładnie identyczny jak ten z 31. sierpnia. Ten wczorajszy był ZUPEŁNIE inny.

Przyjechałem do Berlina trochę „last minute”, mniej niż godzinę przed rozpoczęciem koncertu. Z dworca szybko do hostelu, z hostelu do hali, spotkanie ze znajomymi, chwila i światła gasną. Chyba pierwszy raz, a był to mój 15. koncert U2, nie nastawiałem się na niego jakoś specjalnie, nie przygotowywałem mentalnie. Po prostu wpadłem do hali, ciekawy tego co się wydarzy i szczęśliwy, że mogę się spotkać a Ajriszami po raz kolejny. Pierwsze 3 piosenki standardowe, poziom energetyczny publiczności nieco jakby inny, zwłaszcza przy I Will Follow czuć było moc. Chwilę później Gloria, czyli pierwsza niespodzianka w setliście. Ten numer ma prawie 40 lat ale zachwyca do dziś swoją prostotą i pięknem. Koncertowym numerem pięć, tak jak we wrześniu, okazał się Beautiful Day, co oczywiście było dla Bono okazją do wspomnienia wydarzeń sprzed kilku tygodni oraz podziękowania fanom za ponowne przybycie. A potem zaczęły się dziać muzyczne cuda. Po Pięknym Dniu przyszedł czas na Dirty Day czyli utwór z Zooropy, które przez ostatnie ćwierć wieku grany był tylko podczas dwóch poprzednich koncertów. U2, jak większość niestety zespołów, rzadko majstruje przy koncertowej rozpisce. Zazwyczaj zmienia 2 piosenki, którym nie towarzyszą żadne wizualizacje. Dirty Day zamiast Cedarwood Road było więc zmianą niemalże rewolucyjną, wymagało bowiem nie tylko zagrania innych nut ale zmiany całej oprawy koncertu. To był pierwszy tego wieczora prawdziwy szok.

A potem czas cofnął się do roku 1991 i pojawiło się Achtung Baby, czyli płyta mojego życia. Zoo Station i The Fly pozwoliły mi się przenieść w inny wymiar. Słyszałem już te piosenki na żywo ale w Berlinie smakują one wyjątkowo. Podobnie jak zagrane chwilę później w środku ekranu Stay oraz Who’s Gonna Ride Your Wild Horses. Druga część koncertu nie zawierała już niespodzianek, przeżyłem ją jednak w większości w odległości 2 metrów od muzyków. Jest pewna magia w kształcie sceny, z którą U2 objeżdżają świat. Scenografia stanowi bardzo ważny element show, a mała, niziutka scena zwana E-Stage pozwala na niemal fizyczny kontakt z zespołem. Na wyciągnięcie ręki widać każdy grymas, kroplę potu, fantastyczne zgranie między muzykami i wiele innych smaczków dostępnych normalnie tylko dla oka kamery. 

Dwa i pół miesiąca wcześniej, 31 sierpnia, z perspektywy trybun przeżyłem największą muzyczną niespodziankę, jaka kiedykolwiek mogła spotkać mnie ze strony Bono i spółki. Niegrana na żadnej wcześniejszej trasie od momentu jej powstanie w 1991 roku piosenka Acrobat - najlepsza piosenka, jak moim skromnym zdaniem istnieje na świecie, z wielu względów absolutnie najważniejszy utwór w moim życiu. To wtedy usłyszałem ją po raz pierwszy i tamtego uczucia, tej muzycznej radości, poczucia, że nic nie jest niemożliwe nie zapomnę do końca życia. Wczoraj przeżyłem Acrobata z perspektywy płyty, doceniając kunszt aktorski Bono wcielającego się ponownie w pana MacPhisto.

To miała być krótka recenzja ale ewidentnie nie wyszło. Mógłbym o tym koncercie opowiadać bardzo długo. Gdybym jednak miał streścić go mniej zainteresowanym tematem powiedziałbym, iż Mercedes-Benz Arena byłą tego wieczoru o wiele bardziej dynamiczna niż podczas większości koncertów U2. Moc skakania, moc śpiewania, czasami wręcz uniemożliwianie kontynuowania koncertu za sprawą śpiewania motywu z poprzedniej piosenki jak po Love is Bigger Than Anything In Its Way. Dużo wspominków Bono zarówno dotyczących Berlina z czasów nagrywania Achtung Baby, jak i wakacji lat 90-tych spędzanych wspólnie przez cały zespół wraz z rodzinami. Rozliczanie się wokalisty z relacji z ojcem, nawoływanie do słuchania dzieci, wspomnienia nieżyjącego już projektanta obecnej trasy koncertowej. To nie był standardowy koncert i dało się to odczuć zarówno ze strony jego twórców jak i odbiorców. Czułem się jak na imprezie z kumplami, jak na spotkaniu w towarzystwie, które przeżyło wiele wspólnych chwil i które chce uczynić ten wieczór najpiękniejszym z możliwych. 

Pod koniec Bono powiedział, że ostatnie 4 lata były dla nich bardzo ważne, dużo czasu spędzili w studio i trasie a teraz „we are going away”. Ze zdziwieniem przeczytałem dosłownie kilka godzin później spekulacje odnośnie tego, że „być może był to ostatni koncert w historii zespołu”. Teksty na ten temat zamiesza choćby New Musical Express. Będąc tam na miejscu absolutnie nie odniosłem wrażenia jakby zespół żegnał się właśnie ze sceną. Brzmiało to raczej jak zapowiedź zasłużonych wakacji i jestem przekonany, że jeszcze nie raz spotkam się na koncercie z Bono i spółką. A jeśli to nieprawda to koncert z 13 listopada 2018 roku byłby przepięknym zwieńczeniem kariery wspaniałej irlandzkiej czwórki.

czwartek, 30 sierpnia 2018

U2 NIE SKOŃCZYŁO SIĘ NA KILL'EM ALL

Przed chwilą, słuchając najnowszego, zeszłorocznego krążka Irlandczyków w ramach łapania fazy na jutrzejszy koncert naszła mnie taka myśl. Znam wiele osób, które twierdzą, że "U2 skończyło się na Kill'em All". Nie należę do psychofanów, którzy bronią zespołu za wszelką cenę i pierwszy staję w szeregu, kiedy mój ukochany zespół popełni jakąś żenadę. Ale kiedy słyszę z głośników poniższy tekst wyśpiewany przez prawie 60-letniego, spełnionego, jednego z najbogatszych muzyków na świecie myślę sobie, że chciałbym mieć do powiedzenia w tym wieku tak wiele mądrych, pięknych i ważnych słów trafiających w sedno.    

Sometimes I can’t believe my existence
See myself from a distance
I can’t get back inside

Sometimes the air is so anxious
All my thoughts are so reckless
And all of my innocence has died

Sometimes I wake at four in the morning
When all the darkness is swarming
And it covers me in fear

Sometimes I'm full of anger and grieving
So far away from believing
That any song will reappear


MNIEJ NIŻ 48 GODZIN


Niecałe 48 godzin pozostało do spotkania z zespołem mojego życia. Odliczam sekundy do czternastego spotkania Bono i spółki. Wiem, że przełamię na nim kolejne fale, przeniosę się w krainę najprawdziwszego szczęścia i muzycznego piękna, poczuję coś czego nie da się zdobyć za żadną cenę.

poniedziałek, 27 sierpnia 2018

20-LECIE COMY "BLISKO"

W tym roku autorzy płyty roku 2017 świętują dwudziestolecie istnienia. Z tej okazji Roguc i spółka ruszają w trasę pod nazwą "Blisko". Aby warunek bliskości został zachowany zespół na miejsca koncertów wybrał kameralne sale. Przykładowo w Warszawie Coma zagra w Hybrydach. Jeżeli chcecie poświętować okrągły jubileusz zespołu zdecydowanie radzę pospieszyć się z kupnem biletów. Z racji na wielkość sal jest ich w puli niewiele a w dodatku znikają w szybkim tempie. Listę koncertów trasy "Blisko" znajdziecie TUTAJ. A jeśli wahacie się czy warto zapraszam do wysłuchania absolutnie najważniejszej piosenki zeszłego roku.

sobota, 18 sierpnia 2018

AWOLNATION - HERE COME THE RUNTS


Po świetnym debiucie 7 lat temu i dużo słabszej drugiej płycie w 2015 roku Awolnation wraca z trzecim, zdecydowanie najpiękniejszym jak na razie dzieckiem. Here Come The Runts rozkręca się powoli. Najpierw nie wyróżniający się specjalnie utwór tytułowy, potem dość prymitywne Passion przechodzące płynnie w hip-hopowe Sound Witness Systems. Pierwsza trójka, zazwyczaj mająca na celu zachęcić do dalszego słuchania krążka nie boli ale nie urywa też jednej z ważniejszych części ciała. Poślady zaczynają się natomiast urywać od numeru czwartego wzwyż. Miracle Man przypomina, że Awolnation jest mistrzem w łączeniu skocznego rytmu i elektrycznej gitary. NIe znam nikogo, kto podczas trwania utworu jest w stanie usiedzieć bez rytmicznego kiwania głową lub tupania nóżką.
Nie pamiętam kiedy ostatnio zdarzyło mi się w styczniu usłyszeć utwór z pełnym przekonaniem, że będzie to piosenka roku. Tak było z Handyman, który wczesną zimą trzepnął mną z siłą wodospadu i po 500 kolejnych przesłuchaniach nadal zachwyca. Delikatna, akustyczna zwrotka z melodią, która zostanie w mojej głowie do końca życia i nieco mocniejszy refren tworzą cudowną całość, prawdziwą złotą rączkę do naprawiania nastroju i złapania drugiego oddechu.
W dalszej części płyty jest równie dobrze. Jealous Buffonn ma w sobie coś tak przebojowego, że podejdzie zarówno fanom Zenka jak i Behemotha. Seven Sticks of Dynamite pokazuje z kolei potężne wokalne możliwości Aarona Bruno, od falsetu w zwrotce, po „niską chrypę” w drugiej części utworu. Table For One to równie piękna co Handyman pieśń opowiadająca o potencjalnym końcu wakacyjnej miłości lub w ogóle chwili, w której dwie osoby zastanawiają się co z nimi dalej. My Molasses płynie jednostajnym rytmem i ciekawą melodią, to taka piosenka „chill”. Ukryty pod numerem jedenastym Cannonball to niemal odzwierciedlenie numeru cztery, czyli Miracle Man stanowiący jakby symboliczne zamknięcie fantastycznej muzycznej pętli umieszczonej na Here Come The Runts pomiędzy nimi. Ostatnie trzy utwory to już kategoria cięższa. Wiele w nich krzyku, mocniejszej gitary, tajemniczych dźwięków a mało melodii. Słucha się ich dobrze ale brzmią trochę jak z innej bajki. Co nie zmienia faktu, że Here Come The Runts to pozycja, której absolutnie nie powinniście w tym roku pominąć.

czwartek, 9 sierpnia 2018

NIE MA CIEKAWYCH AUDYCJI?

Podobno dziś był najgorętszy dzień w roku. Przy tej okazji przypomniały mi się Wakacje. I tak się składa, że tym samym kończę długie, ponad 8-miesięczne wakacje od Bonomuzy. Na dobry start pytanie do Was: czy to, co 24 lata temu śpiewał Muniek nadal jest prawdą? Chodzi mi o ostatni wers, czyli "nie ma ciekawych auuuudycji". Czy w roku 2018 można jeszcze usłyszeć takowe?

poniedziałek, 1 stycznia 2018

niedziela, 31 grudnia 2017

PŁYTY ROKU 2017 - MIEJSCA 10-4

10. ARCADE FIRE - Everything Now

Poprzedni krążek Kanadyjczyków zwyciężył w zestawieniu najlepszych płyt roku 2013. Tym razem nie jest tak dobrze. Kilka świetnych utworów przeplata niestety kilka marniejszych, jednowymiarowych, nietypowych dla tego zespołu.

9. KASABIAN - For Crying Out Loud
Czwórka z Leciester ponownie bardziej lubi gitary niż elektroniczne eksperymenty. Ich tegoroczny album nie zaskakuje ale zdecydowanie cieszy ucho.

8. U2 - Songs Of Experience

Podobnie w przypadku U2, zero innowacji, dużo ładnych melodii. Pieśni Doświadczenia to płyta, która na pewno nie przejdzie do historii muzyki. Całość trzyma jednak poziom i słucha się jej z przyjemnością. Szczegółową recenzję znajdziecie na Bonomuzie w styczniu.

7. ANITA LIPNICKA & THE HATS - Miód i Dym

Ten album to dowód na to, że naprawdę „wszystko się może zdarzyć”. Anita poczęstowała nas w tym roku spokojną, dość smutną i przepiękną porcją muzyki. 

6. THE XX - I See You

Brytyjskie trio w formie. Grają niby ciągle to samo a jednak z pyty na płytę słychać progres i próby poszukiwań alternatywnych rozwiązań.

5. STONE SOUR - Hydrograd

To chyba największe moje muzyczne odkrycie tego roku. Kojarzyłem Stone Sour głównie z Say You'll Haunt Me. Ten krążek definitywnie udowodnił, że było to duże przeoczenie.

4. ROYAL BLOOD - How Did We Get So Dark

Sprawne ominięcie „syndromu drugiej płyty” to dla wielu zespołów rzecz nie do przeskoczenia. Panom z Królewską Krwią udało się to fantastycznie. Ich drugie dziecko to prawdziwa muzyczna petarda.