Podczas pracy nad tegorocznym albumem Editors wybrali się na dość długą wycieczkę w kierunku muzyki elektronicznej. Szczerze przyznaję, że nie doceniłem tego krążka tuż po jego wydaniu. Po dwóch czy trzech próbach stwierdziłem, że „Editors skończyli się na Kill’em All” a do słuchania Violence wróciłem kilkanaście dni temu w ramach muzycznych podsumowań roku. Po dłuższej przerwie w słuchaniu stwierdzam, iż Violence to płyta nierówna. Fantastyczne piosenki mieszają się tu z utworami mocno przeciętnymi, pozbawionymi charakteru zespołu, udających się w nie zawsze do końca udane muzyczne poszukiwania. Znajdziemy tu jednak kilka pozycji, obok których nie da się przejść obojętnie.
O ile numer jeden w postaci singlowego Cold specjalnie nie powala to już następujące po nim Hallelujah (So Low) zdecydowanie stawia na baczność, szczególnie za sprawą brzmienia w instrumentalnych częściach, które wydaje się niemalże rozsadzać głośniki. Utwór tytułowy ma w sobie coś kontrowersyjnego, momentami podchodzi pod muzykę dyskotekową i zdecydowanie nie należy do moich faworytów. W ogóle na Violence usłyszmy sporo ukłonów w kierunku skocznych rytmów. Czasami, jak w przypadku Nothingness czy fantastycznie zróżnicowanego Magazine próba ta wypada pozytywnie, innym razem nie bardzo (Darkness At The Door).
Wśród wielu pojawiających się na Violence eksperymentów Editors najlepiej wypada „w starym stylu”, czyli w No Sound But The Wind, pięknej balladzie prowadzonej przez dźwięk fortepianu. To numer skłaniający do refleksji, jego słuchanie pozwala „zawiesić się” i odpłynąć myślami w niedostępne na co dzień rewiry. Równie pięknie brzmi ostatnie na płycie Belong z cudownym, majestatyczny zakończeniem oraz Counting Spooks, nastrojowe w pierwszej części a taneczne w drugiej. Ten numer to przykład udanego mariażu pomiędzy starym a nowym Editors z dobrze wyważonymi proporcjami. Lubię słuchać Violence, najbardziej wtedy gdy zaczynam od drugiej piosenki i przeskakuję trzecią oraz czwartą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Aby zamieścić komentarz:
1) wpisz treść komentarza w białe pole
2) z pola "komentarz jako" wybierz "nazwa/adres URL"
3) wyświetlą sie 2 nowe pola - w polu "nazwa" wpisz imię/ksywę i naciśnij na "dalej"
4) potem klik na "zamiesc komentarz" i gotowe ;-)
Jeśli wyskoczy błąd powtórz krok 4 ;-D