Rec. In Progress, pierwszy album nowego projektu Reggaeneratora
wydany pod nazwą Shark-A-Taak to idealne antidotum na jesienną zamułę. W drugim
kawałku wokalista oświadcza, iż jest nakręcony jak zegar i trzeba przyznać, że
każdy dźwięk tej płyty to potwierdza. Co ważniejsze owa energia zaraża i
pozwala wystrzelić się na najwyższy poziom powera. Ten krążek to istna lawina,
słuchając go mam wrażenie jazdy bez hamulców. Kojarzy mi się, z koncertem, na
którym zespół z każdym kolejnym kawałkiem podkręca tempo.
Do moich faworytów z tego krążka należą Rude Bwoy Salut oraz
Saskerland. Riff tego pierwszego niesie w sobie moc w najczystszej postaci, ten
drugi rozwala zmiennością klimatów, a wstawka reggae „god save the saskerland” każdorazowo
wyświetla na mojej gębie rogala i buja lepiej niż koń na biegunach (prawdziwy,
nie „zwykła zabawka, mała huśtawka” Urszuli). Spokojne klimaty rodem z Jamajki
spotkamy również w zamykającym całość Olives’n’Wine. Poza tymi dwoma piosenkami
jest zdecydowanie mocniej...