London Calling ujrzała światło dzienne w tym samym roku, w którym w Warszawie wybuchła Rotunda a na świecie odbyła sie premiera Czasu Apokalispsy. I choć w grudniu od jej wydania miną 32 lata nadal jest dla mnie jedną z trzech najlepszych płyt w historii muzyki. Otwiera ją tytułowy i chyba najbardziej znany kawałek z tego albumu. I o ile świetnie sprawdza się jako numer 1 to paradoksalnie nie należy on do moich faworytów. O wiele bardziej przemawia do mnie kolejny Brand New Cadillac zbudowany na klasycznym rock’n’rollowym motywie zagranym na gitarze ma moc rozpędzającej się lokomotywy. Z każdym kolejnym taktem ma się wrażenie, że ten pociąg mknie coraz szybciej. Aż żal, że trwa niewiele ponad 2 minuty. Po szybkiej podróży caddilaciem zwlaniamy w poszukiwaniach Jimmy Jazza. Fantastycznie brzmią tu zwłaszcza instrumentalne fragmenty, w których gitarowa solówka „kłóci” się z sekcją dętą. Z kolei w Hateful „rozmowy” przeprowadzane są przez Micka Jonesa i Joey Strummera. Ta piosenka to jakby kontynuacja podróży Cadillakiem. Utrzymana w podobnym tmpie co płytowy numer dwa dosłownie porywa rytmem, melodią, ekspresją i ciekawą aranżacją. Podobnie zresztą jak refren jego sąsiada Rudie Can’t Fail, który na śniadanie wypija browarek. Za każdym razem, gdy słyszę słowa „I went to the market to realize my soul” zastanawiam się w jaki sposób ludziom rodzą się w głowach melodie pobudzające w człowieku hormon szczęścia.wtorek, 3 maja 2011
MUZYCZNY KLASYK: THE CLASH - LONDON CALLING
Etykiety:
MUZYCZNE KLASYKI
London Calling ujrzała światło dzienne w tym samym roku, w którym w Warszawie wybuchła Rotunda a na świecie odbyła sie premiera Czasu Apokalispsy. I choć w grudniu od jej wydania miną 32 lata nadal jest dla mnie jedną z trzech najlepszych płyt w historii muzyki. Otwiera ją tytułowy i chyba najbardziej znany kawałek z tego albumu. I o ile świetnie sprawdza się jako numer 1 to paradoksalnie nie należy on do moich faworytów. O wiele bardziej przemawia do mnie kolejny Brand New Cadillac zbudowany na klasycznym rock’n’rollowym motywie zagranym na gitarze ma moc rozpędzającej się lokomotywy. Z każdym kolejnym taktem ma się wrażenie, że ten pociąg mknie coraz szybciej. Aż żal, że trwa niewiele ponad 2 minuty. Po szybkiej podróży caddilaciem zwlaniamy w poszukiwaniach Jimmy Jazza. Fantastycznie brzmią tu zwłaszcza instrumentalne fragmenty, w których gitarowa solówka „kłóci” się z sekcją dętą. Z kolei w Hateful „rozmowy” przeprowadzane są przez Micka Jonesa i Joey Strummera. Ta piosenka to jakby kontynuacja podróży Cadillakiem. Utrzymana w podobnym tmpie co płytowy numer dwa dosłownie porywa rytmem, melodią, ekspresją i ciekawą aranżacją. Podobnie zresztą jak refren jego sąsiada Rudie Can’t Fail, który na śniadanie wypija browarek. Za każdym razem, gdy słyszę słowa „I went to the market to realize my soul” zastanawiam się w jaki sposób ludziom rodzą się w głowach melodie pobudzające w człowieku hormon szczęścia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Aby zamieścić komentarz:
1) wpisz treść komentarza w białe pole
2) z pola "komentarz jako" wybierz "nazwa/adres URL"
3) wyświetlą sie 2 nowe pola - w polu "nazwa" wpisz imię/ksywę i naciśnij na "dalej"
4) potem klik na "zamiesc komentarz" i gotowe ;-)
Jeśli wyskoczy błąd powtórz krok 4 ;-D