Nowa płyta T.LOVE bardzo różni się od swojej, wydanej 4 lata
temu, poprzedniczki. O ile album Old Is Gold był wydawnictwem bardzo spójnym
stylistycznie, analogowym hołdem do muzyki sprzed kilkudziesięciu lat to na
nowym krążku niemal każda piosenka jest jakby z innej klimatycznej bajki.
Różnorodność ta to jeden z największych plusów tej płyty, tym bardziej, że w
kilku utworach słyszymy zespół wkraczający na nowe dla siebie tereny brzmienia,
Płyta T.LOVE zawiera masę fantastycznych piosenek, wśród których te najlepsze
wcale nie zostały wybrane na single. Mój zdecydowany numer 1 z płyty nosi tytuł
Niewierny Patrzy Na Krzyż, jeden z bardziej ambitnych utworów w historii grupy,
a z pewnością najlepiej zaaranżowany. W trwającym ponad minutę fantastycznym
instrumentalnym początku największe wrażenie robi partia basu, która brzmi
jakby żywcem wyjęta spod palców Adama Claytona. Kończy ją pulsujący dźwięk
syntezatora, do którego dołącza ostry, zachrypnięty wokal Muńka oraz, chwilę
później, genialny, wyraźny rytm perkusji. I kiedy w połowie utworu wydaje się,
że tak już będzie do końca, w jego czwartej nagle słyszymy fragment, który
dosłownie kładzie na łopatki. Najpierw świetna gitarowa solówka, potem
kilkukrotnie powtórzone, w towarzystwie jedynie perkusji i wybrzmiewającego
pojedynczego gitarowego dźwięku słowa "ur ", po których następuje
niemal rozwalające membrany w głośnikach kilka uderzeń basu w połączenie z
krzykiem słowa "szok". Rewelacja!
Mój drugi faworyt z T.LOVE to Siedem, choć sporo lżejszy od
Niewiernego to równie świetny. Mocy nadają mu świetny, przebojowy riff,
genialny, falsetowany refren oraz tekst o tym, żeby "nie być takim
materialistą". Choć piosenka dotyka spraw poważnych to podczas jej
projekcji trudno się nie uśmiechnąć. Podium najlepszych pozycji na tym krążku
zamyka Kwartyrnik, o którym kilka słów na samym końcu recenzji.
O singlowym Pielgrzymie pisałem już w oddzielnym poście, to
zdecydowanie najlepszy utwór z tych, które zostały wybrane do promowania
T.LOVE. Warszawa Gdańska to ładna piosenka z dedykacją dla Davida Bowiego,
zyskuje z każdym przesłuchaniem a jego melodia odbija się echem po głowie. Do
tego grona absolutnie nie pasuje nieco naiwny muzycznie Marsz, którego
najlepszą część stanowi teledysk.
Z dwóch, umieszczonych na płycie, piosenek osobistych
zdecydowanie lepiej wypada ta poświęcona żonie Muńka, Marta Joanna Od Aniołów
to rzewna ballada z bardzo chwytliwym motywem pomiędzy zwrotką a refrenem.
Drugi, poświęcony rodzicom stanowi podziękowanie za trud wychowania i choć
rozumiem doskonale intencję umieszczenia go na głównej części płyty ale
muzycznie bardziej pasuje do drugiego, bonusowego krążka. Tym bardziej, że na
CD1 nie zmieścił się jeden genialny utwór zatytułowany C.V.Polska. Oryginalnie
nazywał się T.W.Muniek i wielka szkoda, że ów tytuł nie został utrzymany.
Piosenka ma fenomenalny, prześmiewczy tekst obrazujący paranoję, jaką często
jesteśmy karmieni oraz genialną wręcz melodię. Murowany przebój z głębokim
przekazem - mam nadzieję, że zespół zdecyduję się na wrzucenie go do radia
pomimo umieszczenia na CD2. Chociaż wybór na pewno nie będzie łatwy ponieważ na
pierwszej płycie też pozostało do opisania jeszcze dużo dobrego. Bum Kassandra,
która początkowo nie do końca mnie ruszała, teraz buja i wkręca niczym wir na
Świdrze. Lubitz i Breivik to poważny numer, który niesie ze sobą coś
niepokojącego, głównie za sprawą drugiej wokalnej linii w refrenie i marszowemu
charakterowi gitary basowej. Blada, podobnie jak Siedem, ma w sobie coś
czarującego, fantastycznie "rozmawiają" w tym kawałku fortepian i
gitara oraz powtarzający się co kilka sekund "cmok". Mówiony kawałek
disco w osobie Ostatni Gasi Światło to
ciekawy eksperyment zagrany na instrumencie Sławomira Łosowskiego, czyli
"łysego z Kombi" (nie mylić z Kombii).
Album zamyka wspominany już Kwartyrnik, w którego początku
słyszymy niespokojny oddech, niemal identyczny do tego z Raised By Wolves z
repertuaru U2. Towarzyszy mu fantastyczny gitarowy riff przeplatany fajnymi
elektronicznymi wstawkami. Mroczna to pieśń o tym, jak bardzo podzieleni są
obecnie Polacy.
Trzeba skończyć tę piosenkę, bo wszystko ma swój koniec.
Trzeba umieć się pojednać pro publico bono.
Trzeba umieć się pożegnać nawet ze swymi wrogiem
Dla was gnoje to zbyt trudne i hak z wami, hak z wami.
Strasznie to niestety prawdziwe. Muniek dawno nie pisał tak
mocno. Kwartyrnik to prawdziwa wisienka to bardzo smakowitym
"torcie", jakim jest najnowszy krążek T.LOVE. Polecam z całego serca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Aby zamieścić komentarz:
1) wpisz treść komentarza w białe pole
2) z pola "komentarz jako" wybierz "nazwa/adres URL"
3) wyświetlą sie 2 nowe pola - w polu "nazwa" wpisz imię/ksywę i naciśnij na "dalej"
4) potem klik na "zamiesc komentarz" i gotowe ;-)
Jeśli wyskoczy błąd powtórz krok 4 ;-D