Czwarty album warszawskich wielbicieli łąki ma w sobie spore
pokłady disco. Nie tego rodem z Kaszana Song Festival tylko ambitnej, tanecznej
muzy. Bardzo trudno zakwalifikować twórczość tej grupy do jakiegokolwiek
gatunku, ponieważ jest ona inna, pod każdym względem. Pierwsza część Syntonii to
bardziej wyrazisty zestaw niż ten umieszczony w drugiej części płyty. Zaczyna
się od rewelacyjnego, rytmicznie pulsującego Mucha Nie Siada, w którym do
warstwy muzycznej dołącza fajny, pokręcony tekst. Numer dwa to singlowy Pola
Ar, zdecydowanie najlepsza propozycja z Syntonii. Ten kawałek ma w sobie
wszystko potrzebne do zawładnięcia zarówno list przebojów muzyki alternatywnej
jak i „dęsflorów” w całej Polsce. Ot taki fenomen Łąki Łan. W kolejnym To Bee
zespół podkręca tempo, nóżka tupie sama, czaszka kiwa jak przy chorobie
sierocej. Kosmiczny klimat ma też Rozanielacz Dusz, praktycznie jedyny utwór na
płycie, w którym wyraźniej słychać gitarę. Tego instrumentu trochę brakuje na
Syntonii, zespół zdecydowanie postawił na elektronikę, czasami mam wrażenie, że
„lil’ bit too much”, choć z drugiej strony dzięki temu album jest bardzo
spójny.
W innym stylu utrzymane są praktycznie tylko 3 kawałki: To
Remember będące ciekawym połączeniem ballady z transem a’la bzyczenie komara, Sarabanda
ze świetnym, orientalnym wstępem i nieco mniej poruszającą nawijką oraz
zamykający całość kawałek tytułowy – zdecydowanie najsłabszy z całego albumu.
Łąki Łan to zespół wybitnie koncertowy, w studio dotychczas najczęściej
tracił niemal połowę mocy. Nie słyszałem jeszcze nowych utworów w wersji live
ale mam wrażenie, że w tym przypadku owa różnica nie będzie tak wielka. Płyta
dobra i ambitna, aczkolwiek dość wymagająca w odbiorze i trudna do słuchania na
siedząco.
Dzięki! Nie wiedziałem o tym wydawnictwie. Chyba będę musiał aktualnic moje polskie podsumowanie roku 2016 na blogu
OdpowiedzUsuńŁąki łan - spoko muza. Chciałbym się jednak zapytać, czy znacie może utwór niekomercyjny w podobnym stylu, co powyższy zespół? Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń