"Panta rei - wszystko płynie" - powiedział dawno, dawno temu Heraklit. "Henia, o Gienia, nic się zmienia" - zapodał wiele lat później "tigidiś bobry, tigidiś bobry" Liroy. Który z nich miał rację? Trudno jednoznacznie osądzić, oba stwierdzenia są uniwersalne, lecz trudno odnieść je do całego juniwersu - wszechświata, się znaczy. Odnosząc jednak te pytania do jednej z najpopularniejszych rozgłośni radiowych w Polsce, zwanej RMF FM bezapelacyjną rację ma ten, na którego "scyzoryk, scyzoryk" wołają ludzie spoza jego miasta. Podczas powrotu z gór, tak samo jak podczas podróży na narciarskich wyciągach po długiej przerwie jedyną dostępną stacją był niegdysiejszy organizator Inwazji Mocy. Pamiętacie jeszcze ten szał? Od tego czasu w rzekach upłynęło wiele wody, zmieniły się czasy, ustroje, kolor i gęstość włosów większości z nas, w muzyce pojawiły się setki tysięcy ciekawych piosenek, w skrócie zmieniło się niemal wszystko. Słowo "niemal" byłoby zbędne, gdyby nie...playlista RMF FM. Dawno już nie miałem takiego wrażenia cofnięcia w czasie jak podczas tych kilku chwil spędzonych z ową stacją. Stairght Up Pauli Abdul nie słyszałem od swoich pierwszych podrygów na szkolnych dyskotekach, Dla Ciebie Urszuli, do zeszłego tygodnia, nie wpadło jeszcze do mego ucha w XXI wieku, I Will Always Love You poprzednio wybrzmiało z głośników w dniu śmierci Whitney. Podobnych przypadków można by podać jeszcze dziesiątki. Słuchając RMF miałem uczucie ciągłego flashbacka. Wśród odkurzonych po latach numerów najbardziej ucieszyłem się z tego:
I choć wiem, że miliony słuchaczy najbardziej lubią to, co już kiedyś słyszeli to nadal nie kumam, jak można tłuc te same numery na antenie przez niemal 20 lat.
Można tłuc bo jak coś jest dobrego to nigdy się nie nudzi. Z muzyka jest jak z zoną można jedną polubić na całe życie.
OdpowiedzUsuń