Kolejne dni spędzone w Italii utwierdzają mnie w
przekonaniu, iż Włosi wyznaczają nowe standardy już nie tylko jeśli chodzi o
modę, kawę czy catenccio ale również w kwestii zakresu obowiązków
parkingowych. Tutejsi panowie podchodzący do kierowców tuż po zgaszeniu przez
nich silnika zdecydowanie różnią się od „naszych”, swojskich ziomów i ich
nieśmiertelnego „przypylnować autka”? Tutejsi łowcy asfaltowych metrów kwadratowych oprócz
tradycyjnych, żwawych wymachów przedramion, niczym w piosence Feela „wskazujących
nam drogę” do najbliższego, wolnego miejsca, dodatkowo za każdym razem zjawiają
się ze specjalną ofertą. W żadnym razie nie na zasadzie „kup pan cegłę” ale
bardziej w stylu „znam twoje potrzeby”. Ich przenośne stragany zmieniają
wyposażenie momentalnie i dostosowują się do obecnej pory roku, zmiany pogody,
narodowego święta, meczu, koncertu, itp. Tym sposobem w ponad 30-stopniowym
upale w Pizie nabyłem pierwsze w swoim życiu Ray Bany. W zawrotnej cenie 6
Euro. Lepszy interes można zrobić chyba tylko kupując Rolexa na plaży w Pattayi.
Dzień później, w najpiękniejszym mieście świata – Florencji,
podczas przechadzki obok Palazzo Veccho, jeden z nich zaoferował mi samochodową
ładowarkę do wszystkiego. „It’s automatic maj frjend, it’s automatic” – rzekł ów
jegomość. A do mnie w tej samej chwili dotarło, że jego życiowa misja jest
tożsama z tytułem najlepszej płyty R.E.M. „Automatic For The People” – muzyczne
dzieło porównywalne do Achtung Baby U2 i Nevermind Nirvany. Dziś przypomnijmy
sobie jego piękne zakończenie.
Witaj! Zapraszam na mój nowo powstały blog ;)
OdpowiedzUsuńwww.slyszalne.blogspot.com
Witaj! Zapraszam na mój nowo powstały blog ;)
OdpowiedzUsuńwww.slyszalne.blogspot.com
losing my religion to byl hit !
OdpowiedzUsuń