Dziś tekst z serii "co się ludziom śni". Jak
powszechnie wiadomo górskie powietrze czyści czachę, a czysta czacha zwiększa
prawdopodobieństwo wystąpienia snów. Oto krótki zapis tego, co minionej nocy
pozwolił mi przeżyć mój zrelaksowany mózg. Wyobraźcie sobie, że spotkałem w
Białce Tatrzańskiej Mikołaja Ziółkowskiego. Zatroskany o mizerny dotychczasowy
line up Openera 2014, zwłaszcza, gdy porówna się choćby z odbywającym się w tym
czasie belgijskim Rock Werchter Festival postanowiłem dopytać organizatora gdyńskiego
festiwalu czy przygotował na lato 2014 jakieś specjalne niespodzianki. Mówię:
- Cześć Mikołaj, w sumie się nie znamy, ale jeżdżę na
Openera od 10 lat i martwi mnie trochę, że w tym roku słabo coś z ogłoszeniami.
Nie ma Pixies, nie ma Kasabian, a w zamaina jakieś hipsterskie smutasy z Foals,
Mam nadzieję, że chociaż Babyshambles udało ci się zaklepać?
- Siemasz. Wiesz Babyshambles to nie za bardzo, przecież ten
Doherty jak przyćpa to i tak koncertu nie będzie. A poza tym uważam, że rockowa
strona festiwalu jest już wystarczająco zabezpieczona.
- Ok, Black Keys i Pearl Jam są super, ale chciałoby się
więcej.
- Wiesz co, w sumie to mam jeszcze jedną petardę. Miałem ją
ogłosić za tydzień, ale w sumie mogę ci ją zdradzić już dziś?
Po tych słowach Mikołaj zawiesił głos a'la Hitchcock. Po
kilkunastu sekundach moich gestów w stylu "kaman kamon",
"jedziesz, jedziesz", "dajesz, dajesz" Mikołaj na pełnej
zajarce wykrzyczał:
- Stary, wyobraź sobie, że na najbliższym Openerze wystąpią
Kids Of Death !!!
- Cool Kids Of Death?
- Nie, ale też są cool...
Niestety tuż po tych słowach się obudziłem, nie zdążyłem
więc dopytać o szczegóły. Mam jednak nadzieję, że Mikołaj ogłosi jednak wkrótce
Babyshambles. Jeśli nie, trzeba będzie chyba jechać na Rock Werchter.
Dobre :-) Bardzo dobre...
OdpowiedzUsuń