środa, 7 marca 2012

FELIETON: ŁABĘDZI ŚPIEW

Nie lubię kupować płyt w wielkich salonach. Lubię o muzyce rozmawiać i boli mnie, gdy widzę, że sprzedawca, którego pytam o daną pozycję, choćby najbardziej mainstreamową patrzy na mnie z miną jakbym pytał o datę i miejsce najbliższego lądowania kosmitów. Kupno płyt w Internecie również aspektu rozmowy o muzyce pozbawia. Pozostaje więc wizyta w coraz mniej licznych małych sklepikach muzycznych.
Jeden z nich znajduje się na pewnym warszawskim placu. Pamiętam, że jest tam od lat, jeszcze w zeszłym stuleciu chadzałem i tam potrafiłem długo dyskutować się i radzić prowadzącego go sprzedawcy na temat danego albumu. Był to pasjonat, szczęśliwy ze swojej pracy. Dziś jego pasja...
może trwa nadal, ale na pewno niewiele pozostało mu pracy. Na sklepowych półkach znajdowało się wiele płyt sprzed kilku lat, które zapewne nie sprzedały się od premiery. Najwyraźniej, nauczony przeszłością właściciel teraz nie podejmuje ryzyka i realizuje tylko dostawy na zamówienie. I jest to niestety kolejny gwóźdź do trumny tego miejsca. W tym roku odwiedziłem ów sklepik trzy razy ale ani razu nie udało mi się kupić albumu, po który przyszedłem, choć nie były to pozycje specjalnie nietypowe ani stare. Chodziło o ostatnie płyty Comy, Power Of Trinity i PJ Harvey, mające premiery całkiem niedawno. W oczach sprzedawcy widziałem złość i frustrację odbierającą także chęć muzycznych konwersacji. Proponował, że na za 2 dni może je ściągnąć, sęk w tym, że potrzebowałem ich danego dnia, czy to na prezent, czy na fajne rozpoczęcie weekendu. Ze smutkiem poszedłem więc do znajdującego się obok salonu wielkiej sieci, który choć słabo zaopatrzony w płyty, to nowości akurat miał.
Mam nadzieję na lepsze jutro małych muzycznych saloników z duszą, choć jest to raczej marzenie ściętej głowy. Prawa rynku są nieubłagane a dostępność towaru to jeden z podstawowych warunków jego sprzedania. Z drugiej strony jeśli nisko szacuje się popyt to trudno inwestować w wysoką podaż. A tak naprawdę, to kto dziś jeszcze kupuje muzyczne krążki?
Jadąc w styczniu tramwajem słyszałem dziewczynę, która opowiadając koleżance o gwiazdkowych prezentach powiedziała: „całe szczęście, że nie dostałam żadnej płyty. Bez kitu chyba nie ma dla mnie gorszego prezentu niż jakaś płyta”. Smutne.


1 komentarz:

  1. no czasy sie zmieniaja plyta to teraz nic fajnego bo wszystko mp3, internet. czasy juz nie wroca :)

    OdpowiedzUsuń

Aby zamieścić komentarz:
1) wpisz treść komentarza w białe pole
2) z pola "komentarz jako" wybierz "nazwa/adres URL"
3) wyświetlą sie 2 nowe pola - w polu "nazwa" wpisz imię/ksywę i naciśnij na "dalej"
4) potem klik na "zamiesc komentarz" i gotowe ;-)

Jeśli wyskoczy błąd powtórz krok 4 ;-D