Turcy to bardzo weseli ludzie. Przynajmniej ci, których spotkałem w Istambule, jednym z najpiękniejszych miast w jakich byłem. Jego mieszkańcy w większości pogodni, uśmiechnięci i pomocni w dużej mierze są bardzo roztańczeni, zwłaszcza po zmroku. Mieszkaliśmy w Sultanahmecie, 300 metrów od Hagia Sofia, na ulicy pełnej hosteli i knajp. Wieczorami z większości leciała głośna muzyka a przed niemal każdym hostelem, w drzwiach lub na ulicy przez kilka godzin wystawali jego pracownicy i sobie tańcowali pozdrawiając się nawzajem. I nie był to taniec byle jaki, zazwyczaj był to prawdziwy taniec kojota.
Oni naprawdę robili to z takim zaangażowaniem jak Rudy Kojot i było to na maksa pozytywne. Chciałbym w Polsce widzieć tyle pozytywu na ulicach. Szkoda tylko, że muzyka, która towarzyszyła tym tańcom nie była tamtejsza i orientalna. Po 4 dniach w Istambule stwierdzam, że 3 najpopularniejsze piosenki w Turcji to:
3. Pa Panamericano – przy tak kawału ruchy tancerzy były wyjątkowo gibkie
2. Waka Waka – czymkolwiek jest ta łaka-łaka do końca życia będzie mi się kojarzyć z Mundialem 2010 i Istambułem. "Tami nami łe e, łaka łaka e, e" - tych słów, swoją drogą wyjątkowo skomplikowanych i poetyckich, nie było słychać tylko w meczetach.
1. Alejandro – o którym pisałem już wcześniej.
Miłego weekendu, łaka łaka!
łaka łaka :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=acG0XKn9IyQ
no wiem, średnio śmieszne, ale adekwatne ;)
Nie no, song o powściągliwej ALicji był przez chwilę hitem naszego kwadratu na polu namiotowym podczas teorocznego Openera. Wiało sandałem normalnie ;-)
OdpowiedzUsuń