Mniej więcej 20 lat temu wywołam lekką konsternację
stawiając na wigilijny stół wielkanocnego baranka. W tym roku, pamiętając tamtą
pogadankę Dziadka, patrząc przez okno o mały włos nie zacząłem głośno protestować,
że owej gipsowej figurki nie używa się przecież na Boże Narodzenie. Po obiedzie
bardziej niż o wiosennym spacerze myślałem o ulepieniu bałwana, a Filip,
tradycyjnie, jak podczas każdej wizyty u Dziadków zapodał swój ulubiony, prawdziwie wielkanocny hit:
Karpia na szczęście na stole nie było. Sanki z Mikołajem też nie przyjechały.
To chyba pierwszy w historii Bonomuzy wpis o pogodzie.
Sytuacja w tym roku jest jednak naprawdę dziwna. Globalne ocieplenie mocno daje
się we znaki - w rundzie wiosennej Ekstraklasy, która kończy się za 3 kolejki
nie zdarzyło mi się jeszcze pójść na stadion bez zimowej kurtki. Kwiecień może
i plecień ale czas najwyższy aby wreszcie przyniósł trochę lata. Wesołych
Świąt!
Chociaż raz lato mogłoby nas zaskoczyć zimą:)
OdpowiedzUsuń