niedziela, 11 sierpnia 2013

DEPECHE MODE - STADION NARODOWY - 25.07.2013

Od której strony nie zacząłbym wspominać lipcowego koncertu Depeche Mode w Warszawie jak bumerang powraca jego główny antybohater – Stadion Narodowy. Wygląda niestety na to, że obiekt ten kompletnie nie nadaje się na koncerty, w których na instrumentarium składa się coś więcej niż akustyczna gitara. Wraz z rozpoczęciem otwierającego występ Depechów Welcome To My World do uszu publiczności doszedł tumult przemieszony z bełkotem i dźwiękowym echem odbijającym się od trybun i zamkniętego mimo mega słonecznej aury dachu. Z owej rzeźni byłem w stanie wychwycić jedynie głos wokalisty i dudniące basy, sfera melodyczna instrumentów była kompletnie nie do rozpoznania. 
Po raz pierwszy złapałem nerwa przy zagranym jako trzecie Walking In My Shoes. To jeden z 3 moich ulubionych kawałków Dave’a i spółki a zamiast się nim cieszyć musiałem dogrywać sobie w wyobraźni piękna melodię, która go prowadzi. Kiedy dwa numery później Black Celebration również zabrzmiało jak trudny do rozpoznania bełt postanowiłem znaleźć na Narodowym miejsce, w których słychać choć trochę lepiej, choć zajęte pierwotnie miejsce blisko budki dźwiękowców wydawało się optymalne. Podczas poszukiwań okazało się, że w większości miejsc słychać jeszcze gorzej. Totalnie zmiażdżył mnie fakt, że Barrel Of A Gun udało mi się rozpoznać dopiero w refrenie. W końcu pozbawiony nadziei stanąłem przy samym wyjściu z płyty stadionu, co okazało się najlepszą decyzją tamtego wieczoru. Jedynie tam dźwięk był na tyle selektywny, że pozwalał rozróżnić dźwięki grane przez danych muzyków. Z każdą piosenką miejsca przy wyjściu stawały się coraz bardziej okupowane, co świadczy tylko o tym, że moje poszukiwania nie były fanaberią i zmierziły przynajmniej kilka tysięcy osób.
Szkoda tym bardziej, że, gdyby nie dźwiękowa żenada koncert byłby świetny. Mimo długiego czasu trwania trasy Dave wydawał się być w rewelacyjnej formie i dobrym nastroju. Początkowo wydawało mi się, że gorzej trudy długiego koncertowania znosi Martin, który w pierwszej połowie wyglądał na nieobecnego i mocno zmęczonego. Zmieniłem zdanie w tym temacie, gdy przejął on mikrofon serwując fantastyczne wykonania Higher Love i Shake The Disease. A rozpoczynające bisy Home było chyba najpiękniejszym momentem całego koncertu. Tak samo jak 12 lat temu podczas  koncertu DM na Służewcu do głowy przyszła mi myśl, że w tym zespole głównym wokalistą powinien być właśnie Martin. Odbieranie zajęcia Gahanowi byłoby jednak zbrodnią, zwłaszcza po piorunujących wykonaniach I Feel You i Just Can’t Get Enough, które rozkręciło i rozbawiło każdą jedna zebraną na stadionie osobę. Ten drugi, stary jak świat kawałek, mimo swojego oldschoolowego brzmienia nadal wypada rewelacyjnie. Większe szaleństwo zapanowała wśród publiki jedynie przy Enjoy The Silence, jakby nie patrzeć najbardziej znanym hiciorze zespołu. A jeszcze a propos oldschoolu: kiedy tylko na telebimie Andy do głowy przychodziły mi skojarzenia z Budką Suflera, jakoś taki podobny mi się wydał do KrzychaCugo, z twarzy i okularów. 

Depeche Mode zdecydowanie stanęli na wysokości koncertowego zadania. Rzekłbym nawet, że zrobili wszystko co się dało, aby odciągnąć uwagę od tragicznej jakości nagłośnienia. Naprawdę żałuję, że tak wiele miejsca poświęcić musiałem opisie tej żenady, ale robię to ku przestrodze: jeśli na Stadionie Narodowym będzie grała kapela, którą kochacie to lepiej sprawdźcie, gdzie występują dwa dni wcześniej i później i wybierzcie się lepiej na koncert do Berlina, Pragi czy Wilna. Może wyjdzie drożej ale na pewno zaoszczędzicie sporo nerwów. 

Cały warszawski koncert możecie obejrzeć poniżej.


6 komentarzy:

  1. Nominowałam cię do Libster Blog Award.

    Szczegóły tutaj :
    http://5sercjednobice.blogspot.com/2013/08/libster-blog-award.html

    Pozdrawiam : )

    OdpowiedzUsuń
  2. "Totalnie zmiażdżył mnie fakt, że Barrel Of A Gun udało mi się rozpoznać dopiero w refrenie." - haha pozdrawiam bo mnie ten fakt również spotkał haha Mam nadzieję że jak zdobędę bilety na Łódź to tym razem rozpoznam szybko ten kawałek. Pozdrawiam i zachęcam do Depechowej recenzji u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo trafnych słów użyłeś do opisania tego typu rzeczy. Zarąbisty blog. Będe odwiedzał. Rutkovsky.

    http://musicishistory.blogspot.com/ <<<----- Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  4. byłem :D niezapomniane wrażenia i emocje :) a tak w ogóle fajny pomysł na bloga, dobrze stoi i łatwo można go znaleźć :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Też byłem na tyk koncercie. Depeche Mode wymiata, mam nadzieję, że nas wkrótce znów odwiedzą!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadza się - świetny koncert, mimo dźwiękowego niedopisania.
    świetny blog...

    Pozdrawiam
    Szymon z serwisu http://dlagitarzysty.blogspot.com
    Mój blog prezentuje kurs gitarowy, lekcje gry na gitarze, śpiewnik gitarowy itp.

    OdpowiedzUsuń

Aby zamieścić komentarz:
1) wpisz treść komentarza w białe pole
2) z pola "komentarz jako" wybierz "nazwa/adres URL"
3) wyświetlą sie 2 nowe pola - w polu "nazwa" wpisz imię/ksywę i naciśnij na "dalej"
4) potem klik na "zamiesc komentarz" i gotowe ;-)

Jeśli wyskoczy błąd powtórz krok 4 ;-D