
Teksty Spiętego, zawsze pełne smaczków, tym razem w wielu
przypadkach wchodzą na orbitę dostępną tylko dla najlepszych poetów.
Ci z nieba przez lufcik wrzucili mi haczyk,
że byłby etacik, może Mały Fiacik
lecz mają warunek i problem w tym,
że muszę być dobry, tylko nie wiem w czym.
To przykład z singlowego Tu - mistrzostwo świata. Znacznie
większy ciężar gatunkowy niosą ze sobą Z Kamerą Wśród Zwierząt Buszujących w Sieci czy Legenda o Smoku. Ta pierwsza w towarzystwie klimatycznych, w
większości elektronicznych brzmień przedstawia "ciemną stronę sieci" ta
druga, przy dość korzenno-rockowych dźwiękach opisuje powstanie świata
nietolerancji i radykałów oraz smoka, który przyszedł się z nim rozprawić.
Końcówka Legendy, także w wersji muzycznej ma w sobie coś niesamowitego,
dźwiękowy chaos i wibrujące dźwięki przyprawiające o zawroty głowy
przypominające klimatem najbardziej poruszające fragmenty płyty Powstanie
Warszawskie.
Niekiedy marzy smok o cichym kątku
Gdzieś pośród Wysp Przyzwoitego Rozsądku
Tam ludzie ludziom chylą nieba
I tylko wysp tych nie ma...
Geniusz! Tak właśnie należy korzystać z cytatów. Spięty w
podobny sposób sięga do nich również w otwierającym płytę, świetnie
wprowadzającym w klimat całej płyty, nieco orientalnym Dżinie.
O Wojence pisałem już w poprzednim poście. Mam nadzieję, że
utwór ten stanie się singlem maglowanym na okrągło przez wszystkie rozgłośnie,
tak aby trafiła do masowej świadomości, gdyż zasługuje na to, jak żaden inny
utwór w ostatniej "pięciolatce". Moim drugim ulubionym numerem z tego
krążka jest Ballada o Misiu tom II, pozytywny, tak odczapowy, że aż trudny do
opisania oddech. Pięknie wybrzmiewa również Znajda, smutna historia o
nieudanych poszukiwaniach szczęścia. Errata to z kolei pięciominutowe spotkanie
z zupełnie nowym, jazzującym obliczem Płocczan, wyśpiewany niemalże falsetem,
niezwykle chwytliwy i klimatyczny kawałek. Co rusz to na Dzieciom znajdujemy
smakołyk, czyli coś co dzieci lubią najbardziej. I nie tylko one.
Jak każdy dobry muzyczny album także ten przekonuje do
siebie powoli. Początkowo druga połowa wydawała mi się nieporozumieniem, Errata
irytująco-piszczącym tworem, Legenda o Smoku bezsensowną naparzanką, a Z
Kamerą... nieudanym zwrotem w stronę melorecytacji. Dziś nie pasuje mi jedynie
zamykające całość A Chciałem o Sobie. Całą resztę polecam z całego, muzycznego
serca.