Dawno nie oglądałem żadnej muzycznej telewizji. Na MTV od
dawna muzykę można znaleźć jedynie w nazwie stacji, na innych kanałach króluje
disco polo lub ewentualnie hity łupu cupu ze świata. Przez ostatnie dwa
weekendy nie mając sprecyzowanego pomysłu na to wrzucić do odtwarzacza trafiłem
przypadkowo na stację Stars TV. Zatrzymała mnie przy niej dawno nie słyszana
piosenka zespołu Big Day. Z opisu audycji wynikało, że prezentowane są w niej polskie
hity lat 90-tych. Kolejną godzinę spędziłem więc słuchając kawałków, które
pojawiły się w czasach, kiedy dopiero co zacząłem świadomie słuchać muzyki. Przypomniałem
sobie czasy, kiedy w sklepach pojawiły się pierwsze kasety Heya, Edyty
Bartosiewicz, Kasi Kowalskiej, ścieżkę dźwiękową Varius Manx do Młodych Wilków, Chłopców z Placu Broni zs ś.p. polskim Johnem Lennonem, IRĘ z Kubą Płuciszem, Makumbę, Rzekę Oddziału Zamkniętego i wiele innych fantastycznych
kawałków, których w większości nie uraczysz dziś w radio i które powstały w
czasach, gdy byłem beztroskim nastolatkiem. Jedna myśl niezmiennie wracała mi
do głowy: niezmiernie się cieszę, że z muzyką zacząłem się zaprzyjaźniać w
czasach, gdy powstawały tak piękne piosenki.
Zapewne ten tekst i to, że z rozrzewnieniem wspominam
"piosenki młodości" to znak, że się starzeję. Oby starzenie się
zawsze było takie przyjemne.