Jutro na ekrany kin wchodzi nowy film Tarantino pod tytułem Django.
Już dziś przebijam jednak słynnego reżysera i w pierwszej kolejności proponuję Wam Django Django, czyli spotkanie z płytą która dosłownie mnie zaczarowała. Rozpoczyna
się Intro rodem z westernu. Hail Bop, pierwszy „prawdziwy kawałek” przez
współbrzmienia przypomina numery z lat 60-tych. Następujący po nim Default to
zupełny kontrast, najlepiej chyba z całej charakteryzujący muzykę Anglików.
Fantastyczne pomieszanie elementów elektroniki z akustycznymi gitarami daje
piorunujący efekt. Brzmi to tak jakby The Kinks zagrali You Really Got Me na
akustykach płukając podczas śpiewania gardło. Opis może idiotyczny ale muza
absolutnie nie.
Ta płyta to taki muzyczny przekładaniec, w którym stare zmienia się z nowym.
Połączenie to naprawdę fantastyczne, wielokrotnie łapie się na tym, że gdy już
wczuję sie w klimat sprzed lat z głośników nagle wydobywa się kilkanaście
sekund dźwięków przywracających mnie mentalnie do XXI wieku. Sztandarowym
przekładem mogą być instrumentalne Skies
Over Cairo, w którym klasyczny rockendrollowy motyw wkomponowano w
elektroniczne smaczki oraz orientalną muzyczkę zaklinacza węży czy Wor
zahaczający o klimaty Blues Brothers.
Tak samo w Zumm Zumm, w której
lekko transowa zwrotka przeplata się ze spokojniejszym refrenem. Prawdziwą
perełką wśród 13 kawałków na Django Django jest także Love’s Dart, w którym
znajdziemy troche dźwięków kastanietów a trochę klimatu el mariachi. Równie
pięknych wrażeń dostarcza Life’s A Beach, w którym kastaniety zastępuję jednak
dźwięk organów. Nowoczesność miesza się
z oldschoolem praktycznie w każdym kawału. Słuchając Waveforms ma się wrażenie
jakby Beach Boysi zaprosili do gościnnych
występów Fatboy Slima.
Debiutancka płyta Django Django dosłownie bije świeżością. Jest w tej
muzyce coś co sprawia iż mentalnie przenosimy się na ciepłą prerię, odpoczywamy
w cieniu kaktusów i niczym Don Kichot podróżujemy konno z miejsca na miejsce
bez racjonalnego celu. Polecam. Bardzo, bardzo, bardzo!
Inspirująca muzyka. Chyba się skuszę na tą płytę, bo od tego kawałka idzie się uzależnić.Jeśli reszta kawałków jest taka to lecę po płytę :)
OdpowiedzUsuń