O ile, jeśli chodzi o płyty, miniony rok wydaje mi się nieco
słabszy niż A.D. 2011, to pod względem świetnych piosenek rok 2012
góruje nad swym starszym kolegą bezsprzecznie. Wybór utworów na składankę Best
Of Bonomuza 2012 był więc naprawdę trudny. Przed Wami 20 najlepszych kawałków,
o których mogliście przeczytać tu w ciągu ostatnich 12 miesięcy, aby posłuchać kliknijcie na tytuł:
BEST OF BONOMUZA 2012
- THE BLACK KEYS – Little Black
Submarine
Piosenka roku 2012. Bonomuza typowała ją na hicior już
wczesną wiosną, dobre kilka miesięcy wcześniej stała się hitowym, radiowym
singlem. Fantastyczne połączenie ballady i kawałka z wykopem, niesamowita od
pierwszej do ostatniej nuty, z rozwalającą solówką na koniec.
- LAO CHE – Zombie
Pierwszy singiel z płyty roku 2012 fantastycznie oddający
wszystko, co dobrego znaleźć można na albumie Soundtrack. Hicior pełną gębą!
- BLUR – Under The Westway
Reaktywacja BLUR w celu zagrania kolejnego pożegnalnego
koncertu w Hyde Parku była zdecydowanie najważniejszym dla mnie muzycznym
wydarzeniem zeszłego roku. Po raz pierwszy udało zobaczyć mi się Damona i
spółkę na żywo, w małej, dusznej, mieszczącej niecałe 2000 osób hali w
Wolverhampton. 5 sierpnia przeżyłem jeden z 3 najpiękniejszych koncertów w
życiu. Tym bardziej cieszę się, że w roku 2013 rusza w kolejną trasę. Oby z nową
płytą pełną tak pięknych kawałków jak ten zeszłoroczny.
- JACK WHITE – Sixteen Saltines
To z kolei mój największy zeszłoroczny koncertowy brak.
Miejmy nadzieję, że Biały nie będzie próżnował tego lata i wkrótce ponownie
chwyci za gitarę.
- AWOLNATION – Sail
Młodziaków z Awolnation widziałem za to na żywo podczas
norymberskiego Rock Im Park. Koncert był mega energetyczny ale krótki. Za to
ten fantastyczny kawałek trwał w wersji na żywo ponad 10 minut.
- LINKIN’ PARK – Burn It Down
Linkin’ Park był headlinerem ostatniego dnia tego samego
festiwalu. Wypadli znakomicie. Tydzień później, z powodu skandalicznie
żenującego nagłośnienia, nie było im dane dokonać tego samego na Orange Warsaw
Festival. Rapowana wstawka w środku tej piosenki to prawdopodobnie pierwszy
ulubiony kawałek mojego syna. Pierwsze uśmiechy, które widziałem na jego twarzy
pojawiały się podczas śpiewania przez mnie słów „I player soldier, you played
king”
- THE TRIBES – We Were Children
Tą piosenkę również często nuciłem Filipkowi. Śpiewałem ją
również na cały głos pod główną sceną Rock Im Park w towarzystwie zaledwie
kilkuset osób. Przy słowach refrenu: „we were children in the mid-nineties”
czuję się staro ;D Wierzę, że drugą płyta zapowiadaną na maj „plemienni
panowie” dostarczą nam kolejna porcje muzycznej radości.
- EVANESCENCE – My Heart Is Broken
Koncert Evanescence to z kolei największe pozytywne,
tegoroczne muzyczne zaskoczenie. Poszedłem na niego z ciekawości i kopara
dosłownie zjechała mi do poziomu wody gruntowej. Fantastyczne połączenie
mocnych gitar, fortepianu i krystalicznie czystego wokalu. Koniecznie
obejrzyjcie ich na żywo przy najbliższej możliwej okazji.
- JARZĘBINA – Koko Euro Spoko
Moje heart było
naprawdę broken w drugiej połowie czerwca z powodu występu naszych piłkarzy na
polskim Euro. „Nasi dzielni chłopcy to biało-czerwoni, wygrać im się uda,
ucieszy się Smuda”. Dziś brzmi to jak czerstwy zonk, a Franio w funkcji
selekcjonera okazał się równie świetny jak polski hymn na Euro 2012.
- MUSE – Survival
W minionym roku przeżywaliśmy również olimpiadę. Jej hymn
również budził kontrowersję, narzekano, że zbyt patetyczny, drażniący, itp.
Moim zdaniem kawałek jest fantastyczny. Czego nie można niestety powiedzieć o
całej nowej płycie MUSE.
- THE XX – Missing
Jeszcze większe rozczarowanie przyniósł nowy album The XX.
Utwory tak dobre jak ten są na Coexist rzadkością. Płyta w dużej mierze kopiuje
patenty z fenomenalnego debiutu, z tymże zamiast niezapomnianych melodii zespół
postawił na wszechobecny beat.
- PIOTR ROGUCKI – Piosenka Pisana Nocą
Trójkę płyt, które pozostawiły w zeszłym roku największy
niedosyt zamyka druga solowa płyta Roguckiego. Po świetnym solowym debiucie,
który w zeszłorocznym zestawieniu płyt roku otarł się o podium tym razem wokalista
wygrzebał z piwnicy starocie i wydał album tylko dla koneserów jego twórczości.
Piękny promujący ją singiel jest tu niestety wyjątkiem.
- T.LOVE – Mętna Woda
Pierwsza od 6 lat studyjna płyta Muńka i spółki to z kolei
jedna z jaśniejszych pozycji na polskim rynku fonograficznym w zeszłym roku.
Fajna oldschoolowa jazda pełna naprawdę dobrych kompozycji.
- DRY THE RIVER – New Cremony
Debiutanci z Dry The River byli autorami najlepszego
koncertu podczas tegorocznego Openera. Jakoś tak wyszło, że w tym roku nie
zdążyłem napisać relacji z Gdyni ale gdyby miał opisać go jednym zdaniem to był
wyjątkowo offowy i raczej bez wyjątkowych emocji.
- THE VACCINES – Teenage Icon
The Vaccines to jedyne szczepionki jakie stosuję. To idealny
zespół na dobry start każdego dnia.
- DJANGO DJANGO – Default
To chyba moje najciekawsze muzyczne odkrycie tego roku.
A to drugie. Słuchając tego kawałka mam wrażenie, że The
Beatles powrócili i przyjmują jeszcze więcej LSD niż pod koniec działalności.
- THE MACCABEES – Pelican
Widziałem ten zespół w zeszłym dwa razy i momentami nadal
nie mogę uwierzyć, że to byli ci sami ludzie. W Niemczech cisi i spokojni, w
Gdyni pełni żywiołu dosłownie unoszący namiotową scenę w powietrze.
- ALT+J – Something Good
Przedstawiciel zdobywcy srebrnego medalu w tegorocznym
zestawieniu. Cała płyta An Awesome Wale to zdecydowanie dużo więcej niż
„something good”.
- GRAHAM COXON – Seven Naked Valleys
Jeśli, któregoś dnia w waszej lodówce zabraknie szklanych
butelek a będziecie mieli ochotę na mały zawrót głowy bez wychodzenia z domu,
włączcie wtedy ostatnią płytę Grahama Colona. Efekt gwarantowany!
Dużo uśmiechu i fantastycznej muzyki w roku 2013 !!!