Nową płytę KULTu nabyłem podczas piątkowego koncertu
zachęcony brzmieniem kilku nowych kawałków zaprezentowanych w Stodole.
Przyznaję, że z twórczością tej grupy pochodzącej z XXI wieku, zwłaszcza tej po
Poligono Industrial mam lekki problem niezmiennie odnosząc wrażenie, że zespół
powinien bardziej srogo selekcjonować kawałki trafiające na krążki. Najnowsze
wydawnictwo KULTu nosi tytuł Wstyd i po kilku jej przesłuchaniach z ręką na
sercu stwierdzam, że "wstydu nie ma".
Promujący album Madryt mocno kontrastował z zapowiadającym
poprzedni krążek Prosto. Na Wstydzie znajdziemy jeszcze dwa inne wolne
kompozycje, zaskakująco delikatny jak na Kult utwór pod tytułem Cisza Nocna. Ten pierwszy, podobnie jak Madryt, wyszedł spod palców
Wojciecha Jabłońskiego i choć jej
głównym motorem napędowym jest chwytliwa, gitarowa zagrywka to równie wyraźnie
pojawiają się w nim brzemienia piszczałek charakterystycznych dla peruwiańskich
grup grających szlagier "w wysokich Andach kondor jajo zniósł". Drugi
jest dużo bardziej tajemniczy, rozpoczyna się orientalnie i dzięki
fantastycznej partii dęciaków połączonej z organami Hammonda przypomina Kult z
czasów największej świetności. W ogóle instrumenty dęte "robią
robotę" na Wstydzie. Najbardziej wyraźnie w otwierającym płytę Jeśli
Będziesz Tam oraz najlepszej na płycie Dwururce. O ile w pierwszym przypadku
brzmienie saxów, trąbek i puzona fantastycznie uzupełnia pulsującą partię basu
i ciekawą melodię śpiewaną przez Kazika to w przypadku Dwururki prowadzi główny
temat utworu. To właśnie ta piosenka usłyszana 4 dni temu w Stodole kazała mi
zakupić ten album i to ona udowadnia, że KULT nadal potrafi nagrać kawałek, po
który z radością sięga się wielokrotnie i o który koncertowa publiczność
zapewne nieraz upomni się w kolejnych latach. Podobnie zresztą jak o
najweselszy na całym krążku, przynajmniej w warstwie muzycznej, Pęknięty dom
część 2.
Nie da się ukryć, że KULT coraz bardziej staję się kapelą z
kategorii dinozaury rocka. Tegoroczną płytą udowadniają, że ów status można
osiągnąć nadal tworząc piosenki ważne i ciekawe. Mimo wielu muzycznych
rozwiązań znanych z lat poprzednich bardzo cieszy mnie chęć poszukiwania nowych
aranżacji, czego przykładem może być choćby początek piosenki tytułowej. KULT
nie wymyślił na Wstydzie prochu, nagrał natomiast kilka naprawdę niezłych
numerów, które zyskują z każdym kolejnym przesłuchaniem. Tym albumem zespół nie
poszerzy raczej grona fanów ale ci dotychczasowi narzekać raczej nie będą.