sobota, 25 maja 2013

MISTRZEM POLSKI JEST LEGIA !!!

Po 7 latach czekania mistrzostwo Polski wraca do Warszawy! Czas najwyższy!


Pamiętam doskonale, kiedy po raz pierwszy z głośników przy Łazienkowskiej 3 zabrzmiał Sen o Warszawie. To był początek rundy wiosennej w 2004 roku, kilkanaście dni po śmierci Czesława Niemena. I choć właśnie wtedy spiker zapowiadając ów utwór i wspominając artystę powiedział, iż nie ma żadnego dowodu ani wspomnienia iż było on kibicem Legii to jego fantastyczna piosenka stała się od wtedy nową "świecką tradycją" na Ł3. Historia następującego po niej "Mistrzem Polski Jest Legia" ma dłuższą historię. Nareszcie będzie można ją śpiewać także w odniesieniu do wyniku sportowego. 
PS. Przewidziałem dzisiejszy wynik meczu Lech-Podbeskidzie i legijne mistrzostwo zacząłem świętować już wczoraj. ;D

czwartek, 23 maja 2013

KONCERT THE XX - TORWAR 14.05

Zeszłoroczny koncert The XX na Openerze przyniósł lekkie rozczarowanie. Przez większość jego trwania myślałem głównie o tym, że angielskie trio to fantastyczna kapela do małej, ciasnej salki a nie plenerowego występu. Marzyłem o ich występie w pomieszczeniu wielkości Hydrozagadki, Proximy czy ewentualnie Stodoły, w których kameralny nastrój, jaki potrafią tworzyć w takim otoczeniu byłby jeszcze bardziej uderzający. Torwar wydawał mi się lekko kontrowersyjnym wyborem, jeśli chodzi o miejsce ich drugiego koncertu w Polsce- rzadko kiedy udaje się go odpowiednio nagłośnić a i nastrój intymności stworzyć w nim równie łatwo co dworcu kolejowym. Hala wypełniła się maksymalnie w 30 procentach więc tym bardziej szkoda, że organizatorzy nie pomyśleli o przeniesieniu tej imprezy do mniejszej sali. To była ostatnia malkontencka myśl, jaka przyszła mi do głowy przed występem Anglików. Potem było już tylko pięknie.



Wielu rzeczy spodziewałem się po tym koncercie ale nie tego, że podczas pierwszego kawałka dudniące, wkręcające się w ciało basy i drżenie podłogi osiągną poziom, jakiego doświadczyłem kilka dni wcześniej podczas koncertu Modestep. Po mocnym wstępie do Try i pierwszych słowach wyśpiewanych przez Romy i Oliviera moje uszy uderzyła czystość i perfekcja dźwięku, jaki rozległ się z głośników. Przez cały koncert świetne nagłośnienie zwracało uwagę równie mocno, co luz z jakim zespół wykonywał swoje utwory oraz czystość wokali, które na żywo są jeszcze głębsze i magiczne niż w nagraniach studyjnych. Pierwszy moment prawdziwej magii nastąpił w...

środa, 22 maja 2013

"MISZCZ" SEKCJI DĘTEJ

Wczoraj było “na smutno”, dziś będzie zupełnie inaczej. Jest tylko jeden punkt wspólny wczorajszego i dzisiejszego posta: „people are strange”. Poznajcie „miszcza” sekcji dętej klikając w play a potem w napis "obejrzyj w youtube". Tylko ostrożnie – ten gość to prawdziwy krejzol, a jego życie to „festa”.



Bo-no-mu-zia-ni-nie, see you w in-ter-ne-cie !!!

wtorek, 21 maja 2013

3 ODSŁONY: THE DOORS

Wczoraj, w wieku 74 lat, zmarł Ray Manzarek. Dzisiejsze wydanie 3 Odsłon poświęcone więc będzie zespołowi The Doors

1. Light My Fire 

W normalnych okolicznościach nigdy nie wybrałbym do trójki kawałków The Doors właśnie tego, chyba najbardziej oklepanego przeboju. W obliczu wczorajszego smutnego wydarzenia nie mogło jej jednak zabraknąć. To chyba najbardziej charakterystyczna melodia, która wyszła spod palców klawiszowca Doorsów. Piękna w swej prostocie i dobitnie pokazująca kunszt muzyka. Tu w wersji koncertowej brzmi ona podwójnie odlotowa.



2. Love Me Two Times

W tej piosence słyszymy z kolei chyba najbardziej fenomenalne wykorzystanie organów Hammonda w historii tego instrumentu. Fragmentu między 1:30 a 1:55 można słuchać w nieskończoność! 



3. People Are Starnge

To zdecydowanie mój ulubiony numer The Doors. Uwielbiam w nim wszystko, od pierwszego do ostatniego dźwięku.




Właśnie doszło do mnie, że Jim Morrison nie żyje już 41, tak więc te wszystkie kawałki mają niemal pół wieku. Tym bardziej niesamowite jest to jak fantastycznie brzmią i jak niepowtarzalny klimat niosą w sobie do dziś!     

środa, 15 maja 2013

ATOMS FOR PEACE - AMOK

Debiutancki album Atoms For Peace, wspólnego projektu Thoma Yorka i Flea, to jedna z najbardziej wyczekiwanych tegorocznych płyt. Gdyby oceniać moc ego wokalisty Radiohead i byłego basisty Red Hot Chili Peppers na podstawie zawrtości tego krążka zdecydowanie trzeba by oddać koronę i berło temu pierwszemu. Amok to bowiem takie „Radiohead bis”, a śladów funkowego niegdyś RHCP znajdziemy tu tyle co wyszło z dialogu od scenarzysty co to „forsę wziął a potem zaczął pić”, o którym piał swego czasu tata Cugowski. Znaczy się ”zero czyli nic”. Co wcale nie przeszkadza tej płycie być naprawdę dobrą.
Dziewięć umieszczonych tu kawałków przpyprawia o ciepły dreszcz przepływający przez ciało niczym gorąca czekolada wypita na biegunie północnym. Album pochłania słuchacza absolutnie, wciąga w swój bajkowy świat pełen elfów, tajemnic i magii, porywa umysł do krainy, w której nieustannie trwa walka dobra ze złem i w której...

wtorek, 7 maja 2013

KONCERT MODESTEP - BASEN 5.05.2013

Niedzielny koncert Modestep dosłownie zmiażdżył mnie niczym imadło porcelanę. Po jego zakończeniu czułem się naładowany jak po podłączoneniu do turbosprężarki i przeżyciu energetycznego wstrząsu. Właściwie do teraz mentalnie się trzęsę i rytmicznie macham głową. O ile spodziewałem się, że kawałki z Evolution Theory zabrzmią na żywo o wiele pełniej i mocniej to tego, że usłyszę na tym koncercie utwory Prodigy, Rage Against The Machine czy Coldplaya zupełnie nie. Zarówno Smack My Bitch Up, Killing In The Name jak i Paradise zaserwowane zostaly oczywiście we wzmocnionych wersjach z typowymi dla Modestep zgrzytami i sprzężeniami. Od pierwszego do ostatniego dźwieku publiczność reagowała fantastycznie zarówno na owe smaczki, jak i własne nagrania Brytyjczyków. W powietrzu czuć było świetna atmosferę, obie strony koncertu wzajemnie sie nakręcały. Po raz pierwszy znalazłem się na koncercie w klubie Basen i muszę przyznać, że zrobił on na mnie spore wrażenie swoim ciekawym, industrialnym klimatem oraz wyśmienita akustyką. Mimo, że Modestep nie zna raczej pojęcia „piano”, mimo rozsadzającego głośniki czadu, wszystkie dźwięki było słychać selektywnie, za co tym większy „szacun”!

Przy większości numerów podgłoga wibrowała niczym ziemia przy lądowaniu helikoptera...