wtorek, 26 marca 2013

TRZY ODSŁONY IKONY: U2


Rozpoczynamy dziś nowy cykl wzorowany na idealnej w swej prostocie krótkiej audycji, która pojawiała się na MTV w czasach, gdy była to jeszcze prawdziwie muzyczna telewizja. Zamiast „sri from łan” nazywać się będzie „3 odsłony ikony” – podobno rymowane nazwy zapamiętuje się lepiej ;-) Raz w tygodniu będziemy przypominać sobie trzy piosenki danego zespołu, który akurat będzie przewracał się po mej głowie. 

Na pierwszy ogień trafia grupa, z repertuaru której trafić by tu mogło przynajmniej 50 kawałków bo przynajmniej tyle wydaje mi się być tymi ulubionymi jeśli chodzi o U2. Wracając z gór po raz pierwszy od dawna sięgnąłem po ich płytę, a konkretnie noworoczny koncert, który Irlandczycy zagrali tuż po północy 1 stycznia 1990 roku. Dokładnie 20 lat temu te nagrania były obok płyty Achtung Baby moim pierwszym kontaktem z dublińskim kwartetem. Po odsłuchaniu tego koncertu po długiej przerwie przypomniało mi się dlaczego U2 jest najważniejszym zespołem mojego życia a jego lider patronem tego bloga. W całości możecie posłuchać go TUTAJ. Polecam zwłaszcza Pride (1:08:00). Abstrahując od politycznego kontekstu tego utworu zagranego kilka tygodni po upadku komunizmu w Europie Środkowo-Wschodniej i słów „Czechslovakia, Poland, East Germany”, które w nim padają w formie wokalno-muzycznej, w jakiej ten zespół był wtedy ten utwór porażał, do dziś to wykonanie zapiera mi dech.  

Do dzisiejszej trójki wybrałem jednak piosenki, których nie w radio nie uświadczycie. Mam nadzieję, że zachęcą was one do bardziej wnikliwego poznania twórczości U2:

1)      God Part 2 



Pierwszą dekadę działalności zespołu reprezentuje kontynuacja piosenki Johna Lennona z hipnotyzującą linią basu i Bono wchodzącym na niedostępne dziś dla niego rejestry. Absolutna moc rock’n’rolla.

2)      Daddy’s Gonna Pay For Your Crashed Car 



Oddałbym naprawdę wiele aby móc zobaczyć na żywo koncert z trasy ZOO TV. Bono i spółka osiągnęli wtedy absolutne i nigdy nie powtórzone apogeum formy. Znam wielu fanów U2, którzy tej piosenki szczerze nie znoszą. Dla mnie jest majstersztykiem, który wyprzedził o kilka lat to, co później wydarzyło się w muzyce.

3)      Kite 




Pomijając jej muzyczne piękno to dla mnie najpiękniejszy i najważniejszy tekst, który wyszedł spod pióra Bono w XXI wieku. Stojąc pod koniec lipca 2001 roku w pierwszym rzędzie wiedeńskiego Staadthalle z polską flagą z napisem Poland loves U2 miałem wrażenie, że Bono śpiewa ją specjalnie dla mnie. 

A jaka byałby Wasz „jutowa trójka”?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Aby zamieścić komentarz:
1) wpisz treść komentarza w białe pole
2) z pola "komentarz jako" wybierz "nazwa/adres URL"
3) wyświetlą sie 2 nowe pola - w polu "nazwa" wpisz imię/ksywę i naciśnij na "dalej"
4) potem klik na "zamiesc komentarz" i gotowe ;-)

Jeśli wyskoczy błąd powtórz krok 4 ;-D